piątek, 8 kwietnia 2022

Wiosna, pani B!

 

Znowu jest.

Już z miesiąc temu błysnęła mi w oczy żółtym dziobem kosa. 

Potem wiąz za moim oknem  uwolnił czerwonawe kwiatki.

Następnie krzaki forsycji zamieniły się w puchate, wielkie kurczaki.

Malutkie pączki tawuły wystrzeliły na zielono w ciągu jednej nocy, jak  miniaturowe bomby.

Znajome bielutkie przebiśniegi przekwitły, ustępując miejsca niebieskim przylaszczkom.

Lada szelest, jak mawia ulubiona Dyrekcja, rozpanoszą się magnolie i tarniny. 

I jabłonki, i czereśnie, i śliwy, i grusze.

Już prawie, hiacynty i szafirki. 

Potem delikatne narcyzy,  jak wiotkie panienki.

Tulipany w dzbany.

Żonkile za chwilę.

No i te, konwalie. Na Dzień  Matki...

*** 

Przy wigilijnym opłatku kiedyś, składaliśmy sobie życzenia, "i obyśmy się w tym samym składzie za rok spotkali".

A potem pustych  miejsc przy stole coraz więcej...


Od kilku lat, odurzona zapachem bzów, jaśminów i czeremchy, witając się z czerwcową akacją myślę: "ach, chcę  dożyć do następnej wiosny"!

Dożyć wiosny, to jak zobaczyć Neapol. Wiosną!


Po wiośnie już tylko lato...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jaki cudowny opis wiosny!
I ja się upajam widokami i zapachami, dużo spaceruję, czasem przystaję,gdy widok albo zapach zapiera dech i chłonę łapczywie😇

Dla mnie też nie ma piękniejszej pory roku😍
Pozdrawiam Cię serdecznie, Lila

mamuśka pisze...

I ja Cię pozdrawiam Lilu. I dziękuję, jak zawsze za miłe słowa.