piątek, 27 września 2024

Spokojnie, to tylko panika

Ten tytuł, to gigantyczny, prześmiewczy paradoks.

Nie ja go wymyśliłam.

Czyż nie słyszeliście dziesiątki razy, że "wszystko, to TYLKO nerwy"?
 

 O tym już  było.

W postach, w książkach, w życiu.

Wszystko już było.

Toczą się kołem historia z fortuną. 

Raz pod wozem, raz w karecie.

 

Pytają mnie, jak się czuję, "bo chyba dobrze, to słychać!"


Co widać, co słychać, a co czuć?


Odpowiadam: "raz lepiej, raz gorzej"

Trochę po to, żeby nie zapeszyć (chociaż przesądna nie jestem, a jakże!). 

Jednak to prawda. Dosłowna. Semantyczna.


Ostatnio lepiej-gorzej jest w gęstej amplitudzie.

Dużo planów? 

Dużo chodzenia i jeżdżenia?

Dużo emocji?

Dużo w kółko?

 

Od "w kółko" zawsze  mi było gorzej. 

Zawrót głowy, to perspektywa utraty kontroli. Potknięcia. Upadku.

Zachwianie równowagi  działa na mój mózg, jak alarm przeciwpożarowy.

Zachwianie równowagi może być wywołane przez rozmaite rzeczy - bujający się panel w mojej podłodze, przesuwające się przed oczami lustro mojej szafy, przejeżdżający zbyt blisko samochód, nieuważnie nadepnięty kamyk, schodzenie po krętych schodach, za szybki obrót głową, chodzenie w kółko. 

No, i oczywiście "coś tam w głowie"- jak ćwierć wieku temu zasugerowała mi pewna laryngolog(ożka).

Bo nigdy nie wiadomo prawda?


Sekwencja:

Zawrót głowy - subiektywny albo obiektywny ( choć w gruncie rzeczy zawsze subiektywny, prawda? bo mój własny)

Sygnał do mózgu -  "zawrót głowy"

Reakcja: 

"Ciało migdałowate (amygdala) uruchamia aktywację osi podwzgórze-przysadka-nadnercza (reakcja stresowa) co aktywuje odpowiednie hormony stresu."

Objawy:

- serce wali

- fala gorąca przelewa się z klatki piersiowej do brzucha i niżej do nóg

- nogi z waty

- ręce zimnieją i drżą

- kiedyś myślałam - zawał, udar, zapaść, guz mózgu

- teraz myślę - mam napad paniki (chyba, najprawdopodobniej, to raczej nie udar), niedługo minie, wszystko jest bez zmian, spoko, spoko...

Idę, rozmawiam, reaguję na innych, chociaż nogi waciane ruszają się jakby poza moją kontrolą. Mam nadzieję, że nie upadnę, nie zemdleję, nie będę bełkotać


A potem jest lęk przed lękiem.


Mogłabym powiedzieć: hej, mam atak paniki, może zaraz zemdleję.

Może i bym mogła, ale nie mówię. 

Bo to nie jest takie PROSTE. Skoro sama nie jestem tego pewna, skoro nie wiem, skoro w głowie mam zamęt, skoro najbardziej chciałabym właśnie nikogo nie widzieć i do nikogo się nie odzywać.


Nie musiałabym mówić: " - chwila, złamałam nogę i nie mogę pójść dalej" 

Nawet ból brzucha, albo głowy jest bardziej widoczny. OCZYWISTY.


Atak paniki jest jak czarny, włochaty, wielki pająk, który czai się gdzieś i spada nieoczekiwanie na osobę cierpiącą na arachnofobię.


Tak się właśnie czuję. Ostatnio.

Nie do wiary?


poniedziałek, 23 września 2024

Pokaż mi swój kalendarz....

 


 ...a powiem ci kim jesteś.

 

Pokazuję i objaśniam:

23.09. godz. 10.00 - próba Mikusia, miejsce: EDU SOWA

25.09. godz. 16.30 - laryngolog, miejsce: Adamed, Paderewskiego 11 

26.09. godz.13.00 - próba, miejsce: MSK RONDO

27.09. godz.18.00 - występ, miejsce: MSK RONDO 

30.09. godz.9.00 - dentysta, miejsce: gabinet doktor Alicji B.

30.09. godz. 11.00 - próba, miejsce: EDU SOWA, Rewolucji 66

1.10. godz. 10.00 - próba, miejsce EDU SOWA

3.10. godz.12.00 - warsztaty lalkarskie, miejsce:MSK RONDO

4.10 --pamiętać o urodzinach A.W.

6.10. godz.17.00 - koncert organowy w Kościele św. Mateusza

7.10. godz.11.00 - próba generalna, miejsce EDU SOWA

8.10. godz. 10.00 - Premiera Mikusia (!), miejsce: EDU SOWA

13.10--pamiętać o urodzinach A.P.

15.10. godz.10.00 - występ, miejsce: Przedszkole Plastynka, Widzew

17.10. godz. 10.00 - występ, miejsce: Przedszkole nr 7, Smocza 

18.10. --pomyśleć o M&M 

22.10. godz.14. 00
- występ, miejsce: Szkoła Przyszpitalna, ICZMP

24.10. godz.12.00 - warsztaty lalkarskie, miejsce: MSK RONDO

31.10. godz. 12.00 - warsztaty  lalkarskie, miejsce: MSK RONDO


 Wiem! 

Jestem zarobioną Emerytką!


sobota, 21 września 2024

Kobieta pojedyncza

 

Sąsiadkę spotkałam onegdaj.

- Ile to już lat pani sama jest? - spytała tak sobie.

- Dwanaście.

- Dużo czasu.

Prawda. Dużo.

- A chodzi pani z tymi kijkami?

- A chodzę.

- Ja  też bym pochodziła, ale czasu nie mam... Bo ten mój to...

Tu się dowiedziałam, że "ten jej" ma dwie lewe ręce, przed telewizorem tylko siedzi, kabarety ogląda, na spacery nie chodzi, choć powinien, nigdzie w ogóle nie chodzi...

- A ja spotykam pani męża często...

- Ano chodzi czasem, po bułki, po gazetę rano. Do Carrefoura czasem, albo do Żabki ... albo na pocztę... ale co to za chodzenie? Córka mi mówi, co ty chcesz od niego, ma już 75 lat, a ja co  osiemnaście mam?

No, to wszystkiego dobrego, do widzenia...

- Do widzenia.

Poszła. Do tego "swojego" . Ja natomiast zaczęłam się zastanawiać nad sytuacją kobiety pojedynczej. 

Która nie musi:

- narzekać na dwie lewe ręce  "swojego"

- patrzeć na niego rozpartego przed telewizorem

- poganiać go, żeby poszedł po zakupy

- przypominać o umyciu łazienki (kibelka, lodówki, balkonu)

- złościć się na porozrzucane części garderoby męskiej

- znosić stanu kuchni po Jego gotowaniu

- prosić, żeby zadzwonił do hydraulika (elektryka, ślusarza, malarza)

- poprawiać źle rozwieszone przez Niego pranie

- słuchać chrapania i pochrapywania (chociaż by chciała)

- załatwiać wizyt lekarskich (nie dla siebie)

- biegać do aptek i szpitali (nie w swojej sprawie)

- martwić się, że On zachoruje

- i umrze (bo już nie żyje)


Kobieta pojedyncza natomiast może (musi, chce):

- robić wszystko sama (tak jak uważa i bez pretensji do nikogo)

- nie oglądać w ogóle telewizji (bo pozbyła się telewizora)

- chodzić  samodzielnie po wszystkie zakupy (i kupować co jej się podoba)

- sama sprzątać kuchnię po wszystkich przygotowywanych sobie obiadach, kolacjach i śniadaniach (sobie i kotu)

- sama dzwonić do fachowców różnych (albo samodzielnie naprawić spłuczkę, wymienić żarówki, zainstalować zamek w drzwiach, albo rozkminić pocztę Gmail)

- odkurzyć wszystkie podłogi roku

- wyszorować wszystkie łazienki, wszystkie kibelki, wszystkie balkony i wszystkie kuwety

- wstawić wszystkie prania, a potem rozwieszać je wedle własnego uznania

- załatwiać wszystkie sprawy we wszystkich urzędach

- opłacić (z radością, że może) wszystkie swoje rachunki

- wysłać i  odebrać wszystkie paczki z poczty

- pamiętać o wszystkich terminach wizyt i badań i sama się na nie zaprowadzić

- zanieść i przynieść do/od weterynarza kota

- podejmować wszystkie ważne, duże, małe i życiowe decyzje ( no i potem  jest tylko sama sobie winna)


Cóż, jak mówią, każdy kij ma dwa końce.

A może każdy koniec dwa kije ...

Albo jakoś tak.

To, do widzenia. I wszystkiego dobrego.