"...Znów październik i ta jesień
Rozpostarła melancholii mglisty woal..."
Lubię jesień.
Zawsze lubiłam, bo bliższa mojej naturze jej melancholia.
Nielogicznie, wiosna często mnie teraz przygnębia.
Te pączki na drzewach, te kwiatki-bratki, słowiki, trele morele...
Pozostając przy Starszych Panach: "nie dla mnie już, nie dla mnie..."
Lubię jesień.
Jest konkretna, solidna. Czasem bezkompromisowa.
Coraz większą pewność daje, że się kolejny rok przeżyło.
Dało się radę.
Taki tekst mi ostatnio podsunął usłużny Facebook:
Za pewien czas, gdy któreś z nasOdejdzie, zapomni, zatrzaśnie.Zaczną się złe, godziny mdłe,Znikniemy sobie we mgle.
Za pewien czas, gdy któreś z nasOdejdzie, odfrunie, odpłynie.Skończy się w nas zielony czas,I zmatowieje ten blask.
A na razie fruwają motyle!Tyle tego, tamtego też tyle!A na razie wierzymy w baśnie,I jaśniej, i jaśniej...A na razie kołyszą nas noce!A na razie kołyszą nas dni!Choć już życia, psiamać, popołudnie,Jest cudnie, jest cudnie!
(A.Osiecka)
Piękny tekst.
Czasem do życia, czasem do płaczu.
Tak sobie ta jesień mija.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz