sobota, 12 lipca 2025

A w tej Rabce było różnie...

 

Wieża widokowa na Polczakówce 

 

...kwadratowo i podłużnie.

Dalej w wierszu Boya - Żeleńskiego  jest drastycznie, to nie będę cytować.

 

A w tej Rabce:

Często się śmialiśmy. 

Jadaliśmy w restauracji "Słodkiej" pyszny żurek, pyszne naleśniki, pyszne frytki.

Piliśmy fantastyczną kawę w KaveHouse, gdzie serwowali też super fantastyczne ciasta i desery.

Graliśmy w boggle i w dobble. I w inteligencję. 

Wygrywali na zmianę - Wnuk i Syn. Obie matki na końcu.

Syn namówił mnie na sushi. Niestety, się dałam!!!

Wnuk namówił nas na ramen . Dwa razy. 

W lipcowym słońcu pokonywaliśmy szlaki Beskidu Wyspowego.

Lipcowa ulewa zmoczyła nas do majtek i zalała podłogę w salono-kuchni.

Dokarmialiśmy dzikie kotki w sąsiedztwie.

Szykowaliśmy  śniadania i kolacje na tarasie z widokiem na Rabkoland. 

 

W pobliskim kościele św.Marii Magdaleny co kwadrans bił dzwon - bang, bang bang, bang bang bang,  bang bang bang bang, a potem odpowiednio, innym tonem dziung!(o pierwszej), albo dziung dziung!(o drugiej). Rano, po południu i wieczorem dodatkowo dźwięczne melodyjki na trąbce. Mnie się podobało, Córce nie.

 

W niedzielę  wybraliśmy się na krótką wycieczkę w kierunku Lubonia Wielkiego. Wnuk szedł przodem, bo zawsze chodzi przodem.

Po jakichś dwóch godzinach krótkiej wycieczki przysłał wiadomość -"trochę się martwię o babcię, bo trzeba po kamieniach wchodzić"

Taaa....

Wikipedia: 

"Perć Borkowskiego – oznaczony kolorem żółtym szlak turystyczny w Beskidzie Wyspowym,

Jest to najciekawszy z kilku szlaków prowadzących na ten szczyt. 

Szlak prowadzi bowiem dużym gołoborzem (jest to największe gołoborze w Beskidzie Wyspowym), wśród złomowiska luźnych skał i obok pionowego urwiska

Uwaga: szlak miejscami wymaga pewnej sprawności fizycznej, nie jest zalecany dla dzieci i osób starszych"

 

O powyższym dowiedziałam się jakiś czas potem. 

Weszłam. Z czego wynika, że nie jestem jeszcze osobą starszą, chociaż wg WHO jestem w okresie wczesnej starości. Brawo ja!!!

 

W drodze powrotnej, w Krakowie, karmiliśmy gołębie na rynku. 

 

Szybki pociąg zawiózł nas przez deszcz do domu.

Wszędzie dobrze, ale  w domu...