...odbyła się.
Tym razem Pan Poczta szukał manii.
Czyli hobby. Czyli pasji.
Bowiem cały cały projekt, na który wygrałyśmy kaskę fundowaną przez Łólubione Miasto w ramach Mikrograntów dla Seniorów, tym razem dotyczył poszukiwania pasji.
Do dyspozycji dostałyśmy PRAWDZIWĄ scenę. Z prawdziwą kurtyną i prawdziwymi kulisami. Z bardzo prawdziwą widownią.
Nic, tylko GRAĆ!
Jak było?
Cóż, optuję, żebyśmy zmieniły nazwę naszej zacnej sekcji na KreAktywniPlus.
Tradycyjnie, można by powiedzieć, w ostatniej chwili sytuacja wymagała zmian, podmian i roszad.
Teresa za Ulę, Ula za Elę, Ela do łóżka.
Ania w maseczce, Grażynka z laseczką.
Ja spocona. Ula z wachlarzem.
Co tam widziała widownia, nie wiem.
Po naszej stronie sceny bywało i straszno i śmieszno.
Głośnik buczał, a mikroporty dla nas "nie doszły".
Reżyser(ka) do Misia: "mów głośniej!"
Misio do Pana Poczty: "mów ciszej!" (nie ma co ukrywać, że Pan Poczta tubalnym głosem moim przemawia)
Pan Poczta do Misia: " nie mogę!!"
Haczyk spadł, torebki się poplątały, a zdenerwowane palce Wiesi wstukiwały w odtwarzaczu nie te klawisze co trzeba.
W rezultacie, zamiast kołysanki na koniec popłynęło raźne: i rym cym cym, i hopsasa, idziemy przez życie w podskokach...!!!
A co tam!
W podskokach, bo żyje się raz!


