sobota, 13 listopada 2010

Sprzątanie














Sprzątanie czas zacząć.
O, ludzie! Ile to roboty! Wszystko w kurzu i w pyle. Na każdej, najmniejszej, poziomej powierzchni siwa warstwa..
W ruch idą szmaty. Suche i wilgotne. Gałganki ze starych ubrań i śliczne, kolorowe ściereczki z mikrofibry. Ajaks, pan Mascle, pronto i co tam jeszcze.

...tata w dawnych czasach używał tylko starych szmat! I wody. Do okien denaturatu.
Tata sprzątał codziennie. Pamiętam go, jak na kolanach zamiatał dużą szczotą podłogi. Krzesła ustawiał do góry nogami na stole. My podwijaliśmy nogi i siedzieliśmy bez ruchu, bo podłoga musiała wyschnąć po wytarciu wilgotną szmatą.
Codziennie mył podeszwy butów, żeby piach nie nanosił się do środka pokoju. Wygarniał popiół z pieca. Ścierał kurz z mebli. Raz w tygodniu wycierał szyby w oknach. Dywanu nie było, więc nie trzeba było trzepać.
Brudne szmaty prał i suszył, żeby były na następny raz...
Nigdy nie lubiłam sprzątania.
Cóż, mus to mus. Więc sprzątałam w sobotę i w niedzielę. I trochę w poniedziałek. Ciągle tylko jest "jako- tako", czyli po japońsku.
Jeszcze nie wszystkie rzeczy trafiły na swoje miejsce.
Obrazy pozbawione haków Czekają na decyzję, gdzie mają teraz zawisnąć.
Niektóre meble czekają jeszcze w sklepie, nieświadome własnej przyszłości.
Narzuty nie uprane. Stare gazety nie wyrzucone.
W głowie mam pomysły na pozbycie się różnych przedmiotów, ale cały czas trochę mi żal...
W kuchni porządek tylko po wierzchu, myślę sobie, że posprzątam dokładnie bliżej świąt.
A co to znaczy "dokładnie"? I tak tylko na chwilę. Do następnego nakruszenia, do kolejnego smażenia z rozpryskiem, jeszcze jednego gołębia, który w locie narobi na szybę!
Tata starłby od razu. Mój brat na pewno też:))
Ja czekam, aż ktoś inny bardziej się zniesmaczy tym widokiem i umyje okno.
Kawkę piję. O, nowa filiżanka do umycia!
No, to miłego!

7 komentarzy:

PAPROCH pisze...

O jezu drogi, życie to nieustanne sprzątanie...
Ależ ten dziadek był porządny, ja trochę też mam skrzywienie w tę stronę, ale zdecydowanie nie aż tak:-)
Szkoda Ci rzeczy wyrzucać? Myślałam, że Ty jesteś anty-chomik :-)

PAPROCH pisze...

A na zdjęciu chyba widzę nasz sublokatorski pokój na Kościuszki?... Tam takie łososiowe ściany były?! Nie pamiętam! :-p

mamuśka pisze...

Jestem anty-chomik, ale nie jestem nierozsądna:)
Tak, dziadek porządny był. I wujek jest porządny.
I ja jestem tez porządna, ale nie tak często:)))
P.S. To wasze mieszkanie na Kościuszki jest, owszem. Jeszcze nie posprzątane.

PAPROCH pisze...

No, trudno powiedzieć, że nasze :-) My tam tylko pomieszkiwaliśmy parę miesięcy. Ale lubiłam je:-) Lubiłam wieczorami Ci machać przez okno, jak wracałaś z pracy :-) Z wielkim sentymentem wspominam tamten okres.

mamuśka pisze...

Ja też lubiłam machać. Ale to fajny pomysł był:)

agacioszka pisze...

Sprzątanie - brrr!!!... Nie cierpię. A już najgorsze są tzw. wiosenne / świąteczne porządki, które polegają na przekładaniu wszystkiego z kąta w kąt co najmniej dwa razy.
Wiadomo - sprzątać trzeba. Ale dla mnie tylko tyle, ile trzeba. :)

mamuśka pisze...

Popieram!!! Tylko tyle, ile trzeba!