wtorek, 31 sierpnia 2021

Ćwiczę...




Od jakiegoś czasu ćwiczę cnoty niewieście.
Gotuję.
Smażę.
Piekę.
Przyrządzam.
Doglądam.
Przyszywam.
Przytulam.
Dogadzam.
Pranie wieszam.
Zdobywam wiktuały.
Ogarniam.
Odkurzam.
Macham z okna.
Czekam z obiadem.

Cierpliwie studiuję książki kucharskie i zgłębiam tajemnicę wege przysmaków.
Odkrywam świat sojowych jogurtów i past z fasoli.

Zmywam bez zmywarki.
Mieszam bez mieszarki.

Jestem już bardzo wyćwiczona. Cnotliwie.

Przyczyną wzmożonych ćwiczeń jest Dziecko Młodsze, które mnie od miesiąca cieszy swoją obecnością.
Niestety, Dziecko jest wynikiem ćwiczeń całkiem niecnotliwych.

Jak wiadomo, doktor habilitowany Paweł S., doradca pewnego ministra, zaleca ugruntowywanie w dziewczętach cnót niewieścich. jednakże kłóci się to jawnie z prokreacyjną polityką naszego UP (Umiłowanego Państwa), jako że według wolnej (jeszcze) Wikipedii wyraz "niewiasta" oznacza kobietę dorosłą, ale niezamężną, "nie znającą męża"

A to pech!

Pora zacząć ćwiczyć cnoty białogłowy.




 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jak fajnie, że masz u siebie syna😊
A cnoty niewieście chyba na zawsze pozostaną w naszych słownikach jak teksty z "Misia" albo "Seksmisji"😉
Pozdrawiam Cię serdecznie, Lila

mamuśka pisze...

Dzięki, Lilu:)
Syn na razie wypoczywa czynnie w Beskidach, a potem niestety opuszcza granice Ojczyzny. Może na krócej (mam nadzieję), niż ostatnio.
Masz rację, mnóstwo tekstów z tych filmów funkcjonuje w naszym słowniku. Jeszcze z "Dnia świra", "Rejsu", "Czterdziestolatka"...
Niektóre słowa trafiają w punkt, jak żadne inne.
Uściski.