środa, 20 października 2021

Mieć marzenie

 

 

Niedawno, ulubiona moja  Cytryna W., przysłała mi zdjęcie z podpisem: "spełniłam swoje marzenie, napiłam się kawy pod Akropolem!"

No, proszę!

 

Ja zawsze miałam kłopot z marzeniami.

 

Szukając podpowiedzi na temat, zajrzałam do wszystkowiedzącej sieci. 

Dzieci marzą przeważnie o konkretach - domku dla lalek, lalce Barbie, laptopie, konsoli, smartfonie. 

Jeden chłopiec marzy o przytuleniu się do Magdy Gessler (!), inny o spotkaniu z piłkarzami z kadry.

 

Dorośli mają na ogół marzenia o podróżach - najprostsze, to Paryż, Nowy Jork, Barcelona, Rzym... 

Bardziej ekscentryczne - Mur Chiński, Biegun Północny, Korona Ziemi, Himalaje, afrykańskie safari.

Niektórzy pragną doznań ekstremalnych - skoczyć na bungee, skoczyć ze spadochronem, nurkować w oceanie, przebiec maraton...


Hm. Może to spotkanie z kadrą byłoby fajne?...

 

W filmach, nieuleczalnie chorzy bohaterowie, postanawiają spełnić ostatnie marzenie - odwiedzają rodzinne domy, miejsce pierwszej randki, jadą nad morze, albo w góry, albo w rejs dookoła świata.

Organizują  ostatnie rodzinne zjazdy. 

Godzą się z pokłóconymi. Albo wreszcie wygarniają wszystkim, co o nich myślą.

Rzucają męża/żonę, albo po latach wracją do męża/żony.

Marzenia są różne.


Kiedy byłam mała, miałam trzy marzenia: mieć mieszkanie   z łazienką, wyjść za mąż i  mieć dwoje dzieci, najlepiej chłopca i dziewczynkę.

No, i.. voilà! Spełnione!

Nie dostałam za to domku dla lalek, ani nie zostałam sławną pisarką.

 Nie poleciałam też do Australii.

***

Zawsze miałam kłopot z marzeniami!

 

Myślałam dziś o tym, stojąc na  skrzyżowaniu dużej ulicy z trochę mniejszą ulicą. 

Paliły się czerwone światła. 

Samochody w znacznej ilości pędziły, smrodziły i hałasowały.

Drzewa w pobliskim parku buchały kolorami jesieni.

Chylące się ku zachodowi słońce błysnęło na iglicy kościoła.

Ten obrazek, tak nabrzmiały i opity wspomnieniami, jak Puchatek miodem, koi mnie zawsze.

W perspektywie miałam powrót do domu, gdzie czekała na mnie Kota, kawka i ciastko francuskie.

Zielone światło zapaliło się i przechodząc na drugą stronę pomyślałam, że tego właśnie chcę.

Nudnego spokoju.


Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba
Oprócz drogi szerokiej
Oprócz góry wysokiej
Oprócz kawałka chleba
Oprócz błękitu nieba
Oprócz słońca złotego
Oprócz wiatru mocnego
Oprócz góry wysokiej
Oprócz drogi szerokiej
Oprócz błękitnego nieba


Marzenia czasem się spełniają.

2 komentarze:

PAPROCH pisze...

A jedna mądra dziewczynka powiedziała mi wczoraj, że ona nie ma marzeń tylko PLANY. Bo marzenie to tylko takie gdybanie, a plan jest do zrealizowania 🙂 Powiedziałam jej, że chyba już mnie nie potrzebuje 😉

mamuśka pisze...

To BARDZO mądra dziewczynka.:)
Ale ja plany mam takie jednodniowe:):):)