środa, 12 listopada 2025

Traktaty o życiu




Wiesław Myśliwski żyje jeszcze. Ma 93 lata.

Czytałam kiedyś kilka jego książek. Nie pamiętam, żeby tak mi się podobały, jak trzy ostatnie, których słucham, jak baśni. 

Baśni o życiu.

Może trzeba dorosnąć do nich, dojrzeć, a najlepiej: zestarzeć się. 

Może trzeba mieć w sobie  i wiejskość i miejskość, i chłopa i robotnika. I inteligenta.

Może nie urzekłyby mnie, gdyby nie opowieści naszych Rodziców, ich wspomnienia z życia, z dzieciństwa, z młodości, z chałup, ze stajni, z pól, z bosych wędrówek po miedzach, z hal fabrycznych, z bielnika i rzeczpospolitych złudzeń.

 

 "Myśliwski publikuje rzadko, pisze długo, zgodnie z przeświadczeniem, że „pisać książki powinno się dopiero, gdy człowiek naprawdę czuje, że nie ma już żadnego innego wyjścia (…), wtedy kiedy jest się przekonanym, że ma się coś naprawdę do powiedzenia komuś drugiemu”. 

 

Wiesław Myśliwski ma do powiedzenia dużo ważnych rzeczy. Rzeczy przeżytych i dobrze przemyślanych. I chociaż jego książki są długie,  to nie zawierają słów zbędnych. Ani głupich.

Co zdanie, to przesłanie.

Co akapit, to mądrość.

Słuchałam  i żal mnie ogarniał, że nie dam rady zapamiętać wszystkiego, zapamiętać czegokolwiek, bo jak tu wybrać, na co się zdecydować, skoro po każdej mądrości następuje kolejna i kolejna? 

A która najważniejsza? 

 Tak mniej więcej do połowy życia znajomych nam przybywa i przybywa, trudno nawet wszystkich zapamiętać, a od połowy zaczynają ubywać, tak że przy końcu człowiek jest już sam dla siebie jedynym znajomym. Nie tylko że odumierają nas. Życie po prostu daje nam w ten sposób znać, ile go mamy za sobą, ile przed sobą.

Brak komentarzy: