piątek, 7 września 2012

Psycholog do psychologa...



Na dobre,
i na złe...












...już chyba nie pójdzie. Przynajmniej na razie.
Napisałam wczoraj tytuł i się opublikował jakoś samoistnie:)
Psycholog, chociaż baba, musi radzić sobie sam.
Psycholog u psychologa (też baby), nie zachowuje się, jak prawdziwy pacjent.
Stara się być pacjentem dobrym, takim, któremu się poprawia i psycholog (jeden i drugi) może się cieszyć. Z sukcesu. Z tego, że kryzys mija.
Ale ten psycholog - terapeuta, chociaż miły, mądry i ładny, nie udźwignie tej gry z psychologiem - pacjentem. Gry w udaną interwencje kryzysową.
Bo jest za ładny. I za młody.
Sama przed sobą zdemaskowałam te grę i już nie będę tych dwóch psychologów oszukiwać.
Jest źle. Płaczę.
Wracam do wierszy sprzed lat trzydziestu i płaczę jeszcze bardziej.
Płacz pomaga, powiedziała córka (też psycholog).
Ma rację.
Jest dobrym psychologiem.
I dobrą Córką.

3 komentarze:

PAPROCH pisze...

A skąd ta córka może być takim dobrym psychologiem, skoro jest tak samo młoda jak tamta pani?...
Już wiem, może dlatego, że nie jest taka ładna :-p

mamuśka pisze...

Ta pani tez jest dobrym psychologiem, ale nie dla mnie.

PAPROCH pisze...

Aha.