wtorek, 6 lutego 2018

Z serii: kupiłam sobie...

Kupiłam sobie maszynę do szycia. 
Sama oczywiście.
Albowiem stara moja maszyna, choć do niedawna jeszcze szyła, nagle szyć przestała.
Po trzydziestu latach pracy odchodzi się na emeryturę.
Zasłużoną zresztą.
Zatem, chyląc czoła przed starym, sięgnęłam po nowe.
W ulubionym sklepie na "C" wypatrzyłam fajną, nie za wielką nie za małą,  zacnej firmy, z namalowanymi kwiatkami na tułowiu.
Na oko oceniłam, że maszyna razem z pudełkiem zmieści się do mojej magicznej wózko - torby.
Ale!
Jak wiadomo, "na oko chłop w śpitalu umarł"
Nabyta i opłacona maszyna do wózko - torby zmieścić się nie chciała.
Ani tak, a ni siak. Ani wspak.
Próbowałam ją wyłuskać z pudła,  bez skutku.
Otulona styropianową wytłoczką trzymała się mocno. 
Jako te "Chińcyki" w wiadomym dziele.
Próbowałam wsadzić ją pod pachę, na co mój kręgosłup wysłał ostrzegawczego maila do rozumu.
Maszyna niby nieduża, lecz swoje, to znaczy około 6,5 kilo z pudłem, ważyła.
Porwałam się na czyn prawie przestępczy - zwędziłam wózek sklepowy i pojechałam nim do domu.
Wózek landara, nie przystosowany do jazdy crossowej po nawierzchniach chojeńskich.
Telepał się, zacinał na krawężnikach, podskakiwał, dudnił i walił mnie po goleniach. 
A para ze mnie buch!
Aż przyszła pora (nie para)  wniesienia,  tak pochopnie poczynionego zakupu, na czwarte piętro.
Maszynę umieściłam na wierzchu  wózko - torby i zgięta w pałąk, przytrzymując pudło, stopień po stopniu wciągać zaczęłam.

I nagle....!

- A co też sąsiadka sobie nakupiła? - zapytał mój zbawiciel, czyli słusznej budowy Sąsiad z Naprzeciwka, mijający mnie w drodze na szczyt.
- A maszynę sobie kupiłam, tylko do wózka się nie zmieściła - zeznałam.
- Mam wnieść?

I wniósł, lekko, z gracją niemalże. 
I powiedział " nie ma za co" na me podziękowanie.

I tak sobie teraz myślę, że los, albo inne zawirowanie , czasem mi sprzyja.
"Jak dobrze mieć sąsiada..." Słusznej budowy, zresztą.

3 komentarze:

PAPROCH pisze...

Dobry tekst :-)
Mam nadzieję, że maszyna będzie się dobrze spisywać :-)

mamuśka pisze...

Też mam taką nadzieję. Na wszelki wypadek dałam dziś do ostemplowania gwarancję:)

PAPROCH pisze...

I bardzo słusznie :-)