niedziela, 1 listopada 2020

Co patrzy?


Na moje ręce?

Na moje ręce WSZYSTKO patrzy.

Tak Sabinka mówiła, gdy była w złym humorze i wypominała nam, że za mało jej pomagamy. 

- Wszystko patrzy na moje ręce!

Chociaż tak do końca nie miała racji. Było jeszcze trochę rąk dookoła, głównie silne ręce Taty.

 

Teraz wszystko patrzy na moje ręce.

Od rana do wieczora. Od pierwszego do ostatniego dnia miesiąca. 

Patrzy, a nawet często gromi wzrokiem, ponagla, a czasem uwodzi.

 

Żwirek zamieść, kudły zamieść, okruchy zamieść.

Kuwety oporządzić, bo już owłosiona dupka czeka, żeby złożyć nowy podarunek.

Sterta do prania. 

Sterta w zlewozmywaku.

"Pościel schowaj, pościel"- intensywnie macha ogon "Bo jak nie schowasz..."

Jak zapowiada, tak zrobi. Co nie schowane, to do olania!

Chowam.

Śniadanie dać. Najpierw Kocie, potem sobie.

Piec zachlapany. Nowe klamoty w zlewie.

Zakupy spisać. I zrobić. Przywieźć. Na czwarte piętro wtargać.

No, przyjaciel-wózek pomaga.  

Wózek Seniora. Wózek Obciach. Lepiej metrykuje niż pesel.

Rozpakować. Schować. 

 

Obiad. Obiad musi być! Obiad, to pineska na mapie dnia.

Obiad dla Miśki, wołowinkę posiekać.

Rachunki popłacić. Różne.

Na pocztę iść.

Kupić. Sprzedać.

Wysłać paczkę. Paczkę odebrać.

Wymienić żarówkę. Albo dwie.

Oczyścić perlatory z kamienia. 

Naprawić urwaną zatyczkę od prysznica.

Chleb upiec.

Kupić nową pralkę. Nową wannę. Nowy piec.

Kotu zrobić zastrzyk.

Dzwonić do speca. Od elektryki, hydrauliki, gazu, internetu.

Leki zamówić. Leki wykupić. 

Zmartwić się o Dzieci.

Zmartwić się o siebie.

Wściec się przy bezskutecznym wydzwanianiu do przychodni różnych.

Kije w dłoń.

Kurze na meblach szepczą "ciuś, ciuś".

Zachlapane lustra. 

Kibel do mycia.

Zawias w drzwiczkach kuchennych do wymiany.

Pranie...

Zamiatanie...

Zmywanie...

Tralalanie....!!!


Sabinka mówiła też: "Czy ja ojca, matkę zabiłam?! Jutro też jest dzień"


A jakże. Dzień, jak co dzień.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Moja ciocia mawia, kiedy zlew jest pełen zmywania a jej się nie chce i idzie po prostu spać, że jeszcze nigdy nikt jej brudnych naczyń nie ukradł i jutro na pewno jeszcze tam będą😉

Mój kot wychodzący i załatwiąjacy większość potrzeb na zewnątrz,nie wywiera na nas aż takich nacisków. Doceniam jego łaskę🐱

A tak w ogóle, to ciagle jest coś do zrobienia, załatwienia, zmartwienia a ponad wszystkim siedzi nam na karku corona. Musimy byc dla siebie bardzo dobrzy i wyrozumiali, żeby to przetrwac i wyjść z tego cało. Pozdrawiam, Lila

mamuśka pisze...

Ciocia miała świętą rację. Niestety:)
Brudne naczynia upierdliwie czekają i nikt ich okraść nie chce:):):)
Pozdrawiam, Lilu.