niedziela, 9 maja 2021

My, lękowi.

 

W tej książce mnóstwo podkreśleń moich. Jakby wszystkie były cytatami z mojego życia.

 


Z jakiegoś powodu coraz więcej nas wokół.

Lękowców, depresyjnych, dwubiegunowych, 

Hiperwrażliwych. Zagubionych.

Tych z dysocjacją i tych z borderline.

 

Coraz więcej w nas cierpienia...

I chociaż nas tak dużo, to ciągle jacyś ukryci, wstydliwi, dziwni.  

 

 ***

To wstęp był.

Ja, od dwudziestu lat z lekami w garści.

Antydepresanty- chwała tym, co je wymyślili. 

Ale to dopiero w wieku XX. I to raczej w drugiej jego połowie.

Strach pomyśleć, co  wcześniej przeżywali chorzy na depresję, a było ich niemało.

Strach pomyśleć, co by było, gdyby przemysł farmaceutyczny upadł. 

Albo, jak by się wszystkie naraz komputery używane przy produkcji leków, zawiesiły!!!

Tylko się pochlastać!

I to dosłownie.

 

Czemu  teraz o tym piszę?   A bo ja wiem?

Jedna, jedniutka myśl wystarczy czasem, żeby zasiać całe pole niepokoju i lęku. 

Taka myśl, co się rozrasta  z siłą i prędkością zaczarowanego ziarna fasoli. Myśl - Monstrum.

Kolejne myśli: "a co będzie, gdy...?", "co zrobię, jeśli?...",  "co wtedy?", "dokąd zadzwonić?", "w jakiej kolejności', " co powiedzieć?"...

 

Uwielbiam takie sceny w filmach, gdy bohater po licznych przejściach, budzi się w szpitalu i słyszy: "już dobrze, teraz odpoczywaj "

Już dobrze. Wszystkim się zajmą za niego, pomyślą, podejmą decyzję, wezmą za nią odpowiedzialność.

Wiedzą, czego mu potrzeba, bo wszystko mówią aparaty. 

Nie pytają, czy miał stolec, czy mu się pić chce.

Leży, odpoczywa i nic NIE MUSI!


W ataku lęku czy paniki nie jestem w stanie myśleć racjonalnie. 

Podejmowanie decyzji, to koszmar.

Zaciśnięte szczęki, albo szczekające zęby, utrudniają mówienie. 

Łydki dygocą, dosłownie czuję każdy poruszający się mięsień. 

Ręce się trzęsą. Palce nie chcą słuchać.

W uszach szumi. Serce gna do przodu. 

Nagle mi gorąco i się pocę. A stopy i dłonie lodowate.


Wyobrażam sobie, że przychodzi lekarz, albo gorzej przyjeżdża pogotowie.

ONI zadają pytania - pesel, data urodzenia, leki zażywane, na co pani choruje, chorowała, kiedy ostatnio... jak często...  czy zawsze... temperatura? drgawki? brak czucia? trudności w oddychaniu? alergie? gdzie pracuje? jakieś wyniki badań? ...

JEZU! 

Nie pamiętam, wszystko mi się myli! 

Temperatury nie zmierzyłam! Co będzie? 

Czy to, co czuję to trudności w oddychaniu? 

Nie wiem, czy mam na coś alergię, nigdy nie miałam, ale  jeśli mam?

"Ciśnienie trochę za wysokie" - oznajmia ten w kamizelce z napisem "ratownik medyczny", zdejmując mankiet aparatu.

Boże! To źle? Pewnie że źle!  (ciśnienie w tym momencie z zadowoleniem skacze jeszcze bardziej)

"No, to co, chce pani jechać do szpitala?" ( takie pytanie szwagierka usłyszała)

OCZYWIŚCIE, że nie chcę!!!

Ale, czy powinnam?  Niech mi ktoś POMOŻE.

***

To, jak napisałam, tylko wyobraźnia. Ale przecież oparta na doświadczeniu.

Po takich razach zawsze czułam  się mało inteligentna, żałosna, winna, że komuś głowę zawracałam. 

Często jeszcze bardziej roztrzęsiona. 

Z innego powodu - ze  złości na siebie, ze wstydu, z bezradności?

***

I tak tu sobie siedzę sama, z różnymi myślami w głowie.

A moje marzenie jest takie: żeby był ktoś , kto mnie tak dobrze zna, że powie  wtedy: "już dobrze, ja się teraz wszystkim zajmę, ty tylko odpoczywaj"


Napisał Boski Dante w swojej komedii przy wejściu do Piekła:

"Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie"

 

To na pewno było o Chorobach Duszy.



2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Ja chyba poskromiłam ten zanik logicznego myślenia w atakach paniki...
Też sobie nie wyobrażam świata bez leków antydepresyjnych...

mamuśka pisze...

Bez pracy nie ma kołaczy, mówi przysłowie.
I jak się nie narobisz, to se nie zarobisz (nie wiem, czy jest takie przysłowie).
My ciągle walczyć musim...