środa, 9 marca 2022

Kogo?

 Jak widać, mnie Bogdan nawet na rękach nosił...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kiedy aktorka Ewa Błaszczyk zakładała w 2002 roku fundację, pomyślałam, że może znali się z moim  kolegą B. 

Cóż, pewnie się nie znali, chociaż wszyscy jesteśmy z tego samego pokolenia.

W każdym razie, nigdzie indziej nie słyszałam, aby ten zacny zaimek rzeczowny użyty był w tak wyrazisty sposób.

Kolega Bogdan był jednym z nielicznych kolegów na naszym roku.

Konkretnie, jednym z sześciu.

Chociaż "nieliczny" i niezbyt okazały, to był jednak bardzo wyrazisty. Tańczył, śpiewał, recytował (dosłownie) i ze specyficznym dla siebie punktem widzenia obserwował świat.

Oczami wyobraźni widzę go, niedbale opartego ścianę,  w ciasnym korytarzu przed naszą salą wykładową, jak szumnie nazywaliśmy salkę wielkości klasy szkolnej, na trzecim piętrze, w oficynie  wiekowej kamienicy przy Kościuszki 21. 

Wokół gromadka nas, czyli dziewczyn.

No i chłopak czasami też...

Normalny gwar, gadanie, o wszystkim, o byle czym, każdy o swoim...

Wtedy  Bogdan rzucał nieoczekiwanie:

- Kogo?

Ci, którzy wiedzieli, o co chodzi milkli. No, bo wiedzieli.

Ci, co nie wiedzieli, też milkli. Zdezorientowani.

Ja wiedziałam.

Ja też milkłam. Zawstydzona.

Kto gada, ten nie słucha.

Kto gada byle co, nie ma nic do powiedzenia.

Kto gada, byle gadać, ten nie słucha sam siebie.

Więc, kogo to obchodzi?

 ***

To małe, czteroliterowe słówko, wracało do mnie przez wszystkie pozostałe lata. 

Stawiało na właściwym miejscu. Uczyło pokory słuchacza. 

Dawało kopa rozpychającemu się "ja, ja, ja".

Porządkowało priorytety.

 

Teraz wszystko się pomieszało. 

Nie wiem, co mam mówić.

Co pisać?

Co robić? 

Albo raczej nie mówić nic.

Bo kogo to w końcu obchodzi?


 

2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Mnie zawsze obchodzi.
Tylko nie zawsze wiem, co napisać 🙂

mamuśka pisze...

Otóż to.