Czasami.
Się zdarzają.
Nagle.
Przyczyny nieznane.
Rano.
Budzę się zmęczona.
Przede mną nużąca proza dnia.
Nie mam. Siły. Ochoty.
WIEM przegrywa z CZUJĘ.
Wiem, że kiedyś to minie. Będzie lepiej.
No i co z tego?
Czuję niechęć, NIECHĘĆ, do wszystkich biorących się w garść.
Dających radę.
Podnoszących się.
Idących do przodu. Walczących. Zwycięzców.
Niechęć, wynikającą z poczucia winy. Niedorastania.
Mówię sobie: wstań, rusz się, ogarnij, to pomaga.
Mówię sobie: możesz chodzić, pamiętasz swoje imię, kotów imiona, wyjść możesz, jesteś wolna, zdolna jesteś, kochają cię, słońce świeci.
ŻYJ!- mówię.
Za chwilę...