niedziela, 7 września 2025

Reubke

 

Julius Reubke, 1834-1858

 

Dziś pierwsza niedziela miesiąca. Po długiej przerwie wybrałam się na koncert organowy do kościoła św.Mateusza. 

Dawno nie byłam. 

Trochę zapomniałam. 

Jak to jest.

Kościół zbudowany około sto lat temu w stylu neoromańskim ma szczególną atmosferę - grube mury, wąskie okna, ciężkie ciemne drewno ławek. Chłód. 

Pod kopułą gigantyczny żyrandol. 

Wysoko, z tyłu, naprzeciwko ołtarza - organy. 

W programie Bach, Mendelssohn i Julius Reubke.

Bach- cóż, bez komentarza. Bach, to Bach. Preludium i fuga e-moll.

Kiedy słucham Bacha, zawsze oczami wyobraźni widzę tego grubawego pana w przekrzywionej peruce, bębniącego w zapamiętaniu w klawisze organów. A jego liczne potomstwo pląsa dookoła.

Felix Mendelssohn-Bartholdy - mistrz. Sonata A-dur.

No, i ten Reubke. Niemiec.

Pani Aleksandra Bęben, która zawsze prowadzi koncerty i której uwielbiam słuchać, opowiada o młodym Juliusie, o jego talencie i o tym, że Sonata c-moll na temat Psalmu 94 to jego największe dzieło, skomponowane rok przed śmiercią. 

Julius Reubke zmarł w wieku 24 lat! Na gruźlicę.

Pani Aleksandra mówi, że  sonata trwa prawie pół godziny. Zastanawiam się, czy nie wyjść. 

Zostaję. 

Julius Reubke i grający na organach Radosław Kuliberda wstrząsają mną, jak już dawno  nic. Kiedy wychodzę z kościoła, ledwo dyszę. Czuję się tak, jakbym przebiegła jakiś bardzo długi dystans, a potem wpadła pod strumień silnej i gwałtownej ulewy. 

Najpierw zdyszana  do granic, potem obmyta do nagiej skóry.

Uf! 

Jak można skomponować coś takiego, będąc tak młodym? 

I tak chorym.

Julius Reubke rozłożył mnie na łopatki. 

 

 

2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Aż posłucham chyba :)

mamuśka pisze...

Nie wiem, czy poza muzyką na żywo to działa.