poniedziałek, 4 czerwca 2012

Nareszcie...
















...syn wrócił! SYN WRÓCIŁ!!!
Mój synek maluszek-Mateuszek.
W butach trekkingowych, na grubaśnej podeszwie, jakieś 190cm.
Wniósł na czwarte piętro trzy wielkie torby bałaganu, prezentów i obcych zapachów, od których kotom zawróciło się w głowach.
Mówi do mnie: "mamusia!"
Mówi: "ja dziś zmywam!"
Pojechał do miasta i o zmywaniu zapomniał.
Nie szkodzi. Pozmywa wieczorem.
Szybko chodzi. Szybko mówi. Szybko działa.
Siedzę sobie teraz, a on gotów na wszystkie prośby.
Pojechał do apteki.
Naprawia komputer.
Jutro zapłaci czynsz. Przydźwiga wody mineralne. I żwirek dla kotów. Pozmywa.
Może nawet obiad ugotuje.
Patrzę na tego wielkiego faceta i nie mogę wyjść z podziwu, że taka nieduża kobieta jak ja, potrafiła urodzić takiego DUŻEGO CZŁOWIEKA.
Stęskniliśmy się za Nim.

2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Też się stęskniłam :-) Nie mogę się doczekać jego gadaniny ;-)

mamuśka pisze...

Pozmywał po kolacji:))