czwartek, 13 kwietnia 2017

Kotka waryjotka

Ale co, że ja? To nie ja, to numer drugi!

Łup, łup, łup - po moim okrytym kołdrą cielsku właścicielki. 
Zatrzymuje się na piersiach nadobnych.
Otwieram oczy. Noc ciemna. Albo prawie.
Nade mną źrenice czarne, zaprawione pretensją "na co czekasz? wstawaj! pora śniadanka!"
5.30. Może 6.00.
Wstaję.
Melka już siedzi w kuchni pod stołkiem, w pozie wyczekującej. Sama nigdy nie przychodzi mnie budzić, wysyła delegację.
Wysłanniczka włazi mi pod nogi, mruczy, pomiaukuje, niecierpliwa, kurde, jakby od tygodnia nie jadła!
Przy misce pierwsza. 
Łapie dwa, trzy gryzy i galopuje dookoła mieszkania. Może z radości, kto wie.
Ledwo się kładę z powrotem, już mam ją na sobie.
"Pani, nie śpij! Kotę trzeba pogłaskać!"
Wyciągam rękę spod kołdry i miziam.
Wytrzymuje jakieś trzy sekundy.  Mizianie jest nudne.
Lepiej wczepić się pazurami, nadgryźć, podgryźć,  przyszczypnąć, potem trochę polizać, może się nie zorientuje w zamiarach, i znowu cap! mniam! pyszna rączka!
- Łaaa!- krzyczę - nie tak mocno!
Puszcza. 
Nie sądzę, żeby liczyła się z moim zdaniem, raczej nie lubi głupich wrzasków.
Podskakuje na czterech łapkach, jak piłka. Ot, tak sobie. Może dla zabawy.
Uwielbia jogurt i nic Melce nie zostawia.
Poluje na moje nogi, na dyndające słuchaweczki, na zajączka ze światła.
Ukradkiem wyławia z kubka torebkę z herbatą i zostawia na środku pokoju - torebka z ogonkiem, podobna do myszy, a uciekać nie chce. Fe!
Balansuje na oparciu krzesła. 
Zrzuca książkę, miśka, albo i kwiatka.
Zwiewa potem tak szybko, jakby jej wcale tam nie było.
Pojawia się i znika.
Okrągłymi ze zdziwienia oczkami podgląda mnie, gdy siedzę na sedesie.
Kradnie odłożony na chwilę długopis i zmyka z nim pod fotel.
Defiluje z zadartym ogonem po czytanej właśnie przeze mnie gazecie i mruczy głośno, jak wiertarka. Głaskać, głaskać, głaskać!
Kotka waryjotka.
Pięknotka.


3 komentarze:

PAPROCH pisze...

Cudna, przecudna! Tak ją opisujesz, że już ja uwielbiam :-)

mamuśka pisze...

No, proszę! Już w Hiszpanii o niej wiedzą!

PAPROCH pisze...

A jakże :-)