piątek, 17 listopada 2017

Odpowiedzialność

Cierpiałam, bo byłam samotna.
Szukałeś, bo chciałeś mnie znaleźć.
Nie poruszał mnie dźwięk fletu.
Były Ci obojętne zielone sukienki...


"Wtedy pojawił się lis.
- Dzień dobry - powiedział lis.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.
- Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?(...)

- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. 
I ty mnie nie potrzebujesz. 
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. 
Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. 
I ja będę dla ciebie jedyny na świecie (...) 

- Może byśmy się pobrali? - zapytałeś.


Jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. 
Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. 
Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. 
Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. 
Spójrz! Widzisz tam łany zboża? 
Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! 
Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. 
Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...

Pokochałam góry.
Teraz płaczę nad wartkimi strumieniami i wśród zapachu ziół.
 

Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.(...)
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. 
Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. 
Mowa jest źródłem nieporozumień. 
Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej... 

Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce. 
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. 
Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia!

Byliśmy szczęśliwi.
Tak. 
Mówiłeś:
- Wszystko będzie dobrze.
Tak.
Było coraz lepiej.
Bo oswoiłeś mnie, a ja oswoiłam Ciebie.
Różne rzeczy stały się jedyne na świecie.
Jedyne dla nas.
Najważniejsze.
 

I  Mały Książę oswoił lisa. 
A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać!
- To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...
- Oczywiście - odparł lis.
- Ale będziesz płakać?
- Oczywiście.
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis (...)

Czy wypłakałam juz wszystkie łzy?
Nie.
Nie zapomniałam. 
Nie uwolniłam się.
Oswajanie tworzy więzy na zawsze.



- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. 
Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać."

Jesteś odpowiedzialny za mnie.
Tylko dlaczego ciągle śni mi się ostatnio, że mnie opuszczasz?
I dlaczego Ci na to pozwalam?


 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bardzo lubię Twoje wpisy o mężu. Taka piękna miłość. I wielka tęsknota.
Lila1

mamuśka pisze...

Tak, Lilu. Tęsknię bardzo. A minęło już pięć lat.
Miłość jest piękna, chyba zawsze. I, jak wiadomo, jest wieczna, jak trawa.
Nasza była taka zwykła, codzienna, do końca...