Kiedyś mówili: jeśli kogoś nie ma na Facebooku, to nie żyje.
No, prawie. Teraz Instagram, Tik-Tok, Twitter, co już nie jest Twitter, tylko X, YouTube, do wyboru.
Na Facebooku zostali tradycjonaliści (czytaj starzy).
Czyli na przykład ja.
Zaglądam i klikam. A nóż (widelec) coś nowego się wydarzyło, ktoś się pochwalił świeżym mężem , albo nowym samochodem, albo się ludzie pokłócą o kreację Pierwszej Damy. Lub też Pierwszej Córki.
Aż tu nagle... (budujemy napięcie...)
Czerwone kółeczko przy symbolu Messengera informuje mnie, że ktoś wysłał właśnie wiadomość.
"Pszepraszam.....
Czy pani mieszkala na ul..Wojska polskego 11 w lodzi?
Pozdrawiam serdecznie."
Nadawca, a właściwie nadawczyni, nie znana mi.
Więc odpowiadam :" Tak. Znamy się? "
Chociaż widzę przecież, że nie znam, nie przypominam, nie kojarzę....
Odpowiada:
"Pamietam...ksdy sie pani urodzila...pani ma brata co sie nazywa Jurek?"
Że CO??
"Ja jestem...Halina H....
Bylismy sasiedzy.pszchodzilam do wasdo Jurka...pamietam wasze rodzice...mamusie Sabina.wyjechalam z Polski 57 roku."
Czuję się tak, jakbym wsiadła do szybkobieżnej windy przez czas.
Obrazy, zapachy, głosy. Nazwiska. Tajemnice. Dzieci. Zabawy. Sąsiedzi. Nie ma ich, zniknęli. Mieszkanie w ciemnym korytarzu zajęte przez kogoś innego.
Zanim się otrząsam z oszołomienia, przychodzi następna wiadomość:
"Pamietamtwojej mamusi ...nalesniki....ha..ha.."
Naleśniki! To musi być prawda. Naleśniki Sabinki były nie do zapomnienia.
"Kochana
basiu...
Napiszem ci co pamietam.
Pszyszlam do was w niedzele rano...mamusia twoja lezala w luszku, blisko
okna.i ty z nia.spalas.Jurek byl mi sie zdaje u Swiderskej.pamietam ta
pielegniarke...miszkala w drewniaku pszeciwko nas..
To bylo w 54...55 roku?"
To jest nie do uwierzenia! Ktoś jeszcze, oprócz mojego Brata, pamięta, jak się urodziłam!! To tak, jakbym dostała dodatkowy link do dzieciństwa.
Dzwonię. Brat też w szoku. Oczywiście, że pamięta! I jeszcze więcej. I chętnie mi opowiada. Bo lubi opowiadać.
-A to ładna dziewczynka była, ta Halinka!
"Kochani....jestem bardzo zadowolona ze znalazlam was.
Bylam kilka razy na Wojska polskego , ale nie znalazlam zadnych sasadow co znam."
Aż się znaleźliśmy. Przez Facebooka.
Bowiem, kto żyje, ten na Facebooku.
Mała, ładna dziewczynka dawno dorosła.
Nie nazywa się już Halinka.
Mieszka w Hajfie.
Tak daleko.
Tak blisko.
Wystarczy kliknąć "wyślij"
To klikam!
2 komentarze:
Cudowna historia!
Uwielbiam takie.
Po to właśnie jest Facebook ;-)
Napisała mi, że miała zielone sanki i chodziła na górkę do parku Śledzia.Jak my!!!
Prześlij komentarz