niedziela, 11 września 2011

Mdło...















Znacie taki stan? Nie wiadomo, za co się zabrać. Nie z nadmiaru obowiązków, ale raczej z braku zdecydowania. Ekscytująca książka się skończyła, żadna następna nie ciągnie. Biorę kolejne, czytam kilka pierwszych stron i odkładam. Wszystko nie to. Mdło...
Obejrzałam głupie strony w necie. Zawracanie głowy.
Kolejna krzyżówka - łatwizna, nuda.
Może porobię porządki po lecie? Nie... Nie chce mi się. Jeszcze zdążę.
Kolejna opinia do napisania. Odkładam na ostatnią chwilę, mam czas do wtorku.
65-ty odcinek Monka? Może później... Jest monotonnie przewidywalny!
Nieprzeczytane gazety, jak wyrzut sumienia.
Przeglądam. Znowu nie zatrzymuję się dłużej na niczym. Artykuły za długie, albo pisane zbyt drobną czcionką zniechęcają. W innych same truizmy. Albo przepisy kulinarne.
... " Przygotować 12 malutkich cukinii...Ściąć wierzch i wydrążyć środek gałkarką do melona. Miąższ drobno posiekać i usmażyć na oliwie z cebulą i czosnkiem..." O tym, że cebulę i czosnek też trzeba drobniutko posiekać już nie napisali, bo to się rozumie samo przez się! Jezu! Już od samego wyobrażania sobie tych dwunastu malutkich cukinii, które leżą rządkiem na stole i czekają w kolejce do wydrążania robi mi się źle. Tyle paprania, żeby zjeść potem trzy malutkie, faszerowane cukinie. A! One są jeszcze faszerowane kaszą! I jajkiem (drobniutko posiekanym!), i jeszcze parmezanem (startym na drobnej tarce - wiecie jak łatwo sobie zetrzeć palce razem z parmezanem?).
Odkładam "Wysokie obcasy" razem z uroczym przepisem.

Może by tak na spacer... Jeszcze się nie umyłam. Zanim mi włosy wyschną....
No mdło, mdło, jak cholera!
Wchodzę na stronę Gazeta.pl. Serce zamiera mi na chwilę. W oczy biją wielkie litery i zdjęcia pełne płomieni, dymu i gruzów. CZY TO ZNOWU..????
Nie. Minęło dziesięć lat od 11-tego września.
11-ty września. To jak symbol. Wszyscy wiedzą, o co chodzi.
W Gazecie rekonstrukcja zdarzeń. Minuta po minucie.

5:45 Mohamed Atta (P) i Abdulaziz al-Omari (L) przechodzą odprawę na lotnisku w Portland (stan Maine). Z Portland mają lecieć do Bostonu, tam dopiero wsiądą na pokład lotu 11, który uderzy w World Trade Center.

Dwóch z dziewiętnastu zamachowców. Ze zdjęć patrzą twarze młodych ludzi. Mają po 20-30 lat. Niektórzy się uśmiechają. Wszyscy wiedzieli, że zginą. Dlaczego to zrobili????

Ameryka powoli budziła się ze snu. Ci, co wybierali się od pracy w World Trade Center, szykowali śniadania, pili kawę.

6:31 Prezydent Bush rozpoczyna poranny jogging - przebiega 4 mile wokół pól golfowych.

Wieże górują nad Manhattanem. Dzień jest bezchmurny, pogodny.

7:35 Atta i al-Omari wchodzą na pokład lotu 11 American Airlines.
Razem z nimi wsiada 81 innych pasażerów, 11-stu członków załogi i jeszcze trzech innych terrorystów.

08:14 Lot 175 United Airlines, całkowicie zatankowany Boeing 767, wyrusza z portu lotniczego Boston Logan i kieruje się do Los Angeles. Na pokładzie 56 pasażerów (w tym 5 terrorystów)


08:20 Lot 77 American Airlines, Boeing 757 startuje z Washington Dulles International Airport w kierunku Los Angeles. Na pokładzie 58 pasażerów (w tym 5 terrorystów)

Biura linii American Airlines już wiedzą, że coś się dzieje. Dostali informację z pokładu lotu numer 11. Kontrolerzy z centrum lotów w Bostonie ostrzegają inne centra kontroli. Podejrzewają porwanie.

8:26: Lot 11 skręca 100 stopni na południe kierując się w stronę Nowego Jorku.

Urzędnicy i petenci biur w World Trade Center niedawno rozpoczęli swój dzień pracy. Piją kawę, odpalają komputery, wysyłają maile. Windy kursują w górę i w dół.

8:42 Lot 93 United Airlines, Boeing 757, startuje z Newark International Airport w Newark w stanie New Jersey, w kierunku San Francisco International Airport. Na pokładzie jest z 37 pasażerów (w tym 4 terrorystów)

Pasażerowie tego lotu nic nie wiedzą o porwaniu. Zajęci swoimi sprawami, prawdopodobnie ostatnie kilkadziesiąt minut zajęła im odprawa bagażowa.

8:44 Stewardessa Amy Sweeney z pokładu lotu 11 donosi przez telefon Michaelowi Woodwardowi z American Airlines Flight Services Office w Bostonie: "Coś jest nie tak. Bardzo szybko obniżamy lot". Minutę później opisuje, co widzi przez okno: "Widzę wodę. widzę budynki. Widzę budynki". Po krótkiej pauzie dodaje: "Lecimy nisko, lecimy bardzo, bardzo nisko". Kilka sekund później mówi: "O mój Boże, jesteśmy zdecydowanie na nisko". Rozmowa kończy się bardzo głośnym dźwiękiem.

8:46:26 Lot 11 uderza w północną ścianę północnej wieży World Trade Center. Z szybkością 790 km/godz samolot wbija się między piętrami 93 i 99 ...

W Polsce była 14:46. Wracałam z zakupów. Cieszyłam się ładnym dniem. Niedaleko domu zaczepił mnie chłopiec z sąsiedniej klatki. Wyprowadzał na spacer psa.
- Wie pani, że samolot uderzył w wieżowiec?
Zbyłam go uśmiechem. Pomyślałam, że obejrzał właśnie jakiś film grozy. Kasia siedziała przed włączonym telewizorem. W pierwszej chwili nie wiedziałam, na co patrzę, nie rozumiałam. Bo to było nie do zrozumienia!
Później zamarliśmy w jakimś stuporze. Ciągle pokazywali ten sam fragment filmu. I kolejne samoloty rujnujące poczucie bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. I nasze.

Dzisiaj mija 10 lat. W Nowym Jorku uroczystości, przemówienia, kwiaty.
W Łodzi, na Chojnach, znowu ładny, słoneczny dzień. Poszliśmy na spacer. Niedługo zaczniemy zbierać kasztany, bo już pękają ich kolczaste skorupki.
Niedziela chyli się ku wieczorowi.
Zza okna dobiegają znajome odgłosy - nasz sąsiad "Broda" peroruje coś z zapałem, dzieci się nawołują, parkują samochody.
Piję herbatę. Zaraz pójdę dokończyć zupę na jutro.

Może mdło, to też dobry stan?


6 komentarzy:

PAPROCH pisze...

Czasem bardzo dobry.

Ja pamiętam najbardziej ten lakier do paznokci, który mi wtedy kupiłaś, w kolorze bakłażana...

mamuśka pisze...

Myślę, że coś jeszcze pamiętasz z tego dnia.Ciągle siedzieliśmy przed telewizorem.

PAPROCH pisze...

Tak, oczywiście. I że dzwoniłaś do Taty. I że nie mogłam zasnąć potem. Ale pierwsze moje skojarzenie, to ten lakier, firmy Paloma chyba (choć za to akurat głowy nie dam), w przepięknym lśniącym odcieniu oberżyny. Wspaniały kolor, uwielbiałam nim malować paznokcie, choć tak niemiło mi się kojarzył :-p

mamuśka pisze...

A taty nie było w Łodzi?

PAPROCH pisze...

No, nie było, przecież rozmawialiśmy o tym niedawno nawet.
Był na jakiejś konferencji w Nowym Sączu czy gdzieś...

mamuśka pisze...

No tak, pamięć jak sitko:)