poniedziałek, 19 września 2011

Nieoczekiwany ciąg dalszy...

 
Znaki we mgle













...miał być napisany. Ciąg dalszy bajki. Już się napisał był, ale go zjadło. 
Nie mam pojęcia, jak to zrobiłam. Jeden przypadkowy ruch ręki i wszystko zniknęło, mimo, że było zapisane. Nawet Dziecko nie wiedziało, jak odzyskać i co się stało. 
Dałam sobie spokój. Może to znak, żeby nie pisać tego, co napisałam. Może miejsce na coś innego jest...?
Tak sobie pomyślałam, gdy wędrowałam w piątek do pracy. 
Trudno powiedzieć, że wierzę w znaki. To tak, jak z przesądami. Niby nic, ale coś w tym jest.
Zastanawiałam się, czy to co robię ma sens. Czy ta moja praca jest komuś potrzebna? 
Dzień wcześniej odbyłam zastanawiającą rozmowę z moją koleżanką z poradni. Zapytała mnie, skąd możemy wiedzieć, czy zmiany, które następują w dzieciach są naszą zasługą. Nie da się tego zmierzyć. Może nasi pacjenci sami się po prostu rozwijają. No właśnie, nie wiemy.
Więc tak sobie szłam i rozmyślałam niewesoło. 
Aż tu nagle...  
Jak w prawdziwej opowieści nastąpił zwrot akcji. Pierwszą osobą, którą spotkałam w poradni, była moja wczorajsza rozmówczyni.
- Wiesz - powiedziała - często myślę o naszej pewnej rozmowie. Dzięki niej pozwalam sobie na luksus odpoczywania... Powiedziałaś mi wtedy, że trzeba dbać o siebie.
- Tak, tak! - wpadła jej w słowo nasza pani sekretarka - Ja też pamiętam niektóre rozmowy z panią Basią! One mnie inspirują...
-No - dorzuciła z głębi sekretariatu koleżanka Iwonka - Bo Basia to mądra jest...
O cholibka! Aż mnie zatkało na tę ostentacyjną nawałnicę znaków!
W następnej kolejności  dostałam informację, że pewna mama dzwoniła i zapewniła, że na pewno wrócą "do kochanej pani psycholog", czyli do mnie! A ojciec mojego pierwszego tego dnia pacjenta, powiedział szeptem:
- Konrad ma tyle zapału do pracy, aż jesteśmy zdumieni! Nic nie mówimy na razie, żeby nie zapeszyć... Można do pani zapisać naszą córkę? 


"To naprawdę znak..." pomyślałam. Na razie jeszcze jestem potrzebna.

A na bajkę jeszcze przyjdzie czas.






7 komentarzy:

PAPROCH pisze...

Ładne :-)

tataradka pisze...

I miłe.

tataradka pisze...

Człowiek potrzebuje ciepłych słów, dlatego ja staram się ich nie szczędzić z wyrachowania. Wierzę, że wrócą.

mamuśka pisze...

TO żadne wyrachowanie! Ty jesteś po prostu DOBRY CZŁOWIEK:)

tataradka pisze...

No i proszę, sprawdza mi się. Dziękuję.

agacioszka pisze...

Nie ma nic przyjemniejszego, niż miłe słowa od obcych w zasadzie ludzi. Rodzina zawsze powie coś miłego, czasem choćby "bo wypada". A obcy to obcy, nie muszą, to nie powiedzą. A jak powiedzą, to znaczy, że naprawdę tak myślą. :)

mamuśka pisze...

Tak, i to nie chodzi o "miłe" słowa w powszechnym rozumieniu. Raczej o takie proste oczywistości, które często pozostają niewypowiedziane, bo wydaje się nam, że nie warto mówić banałów.