sobota, 1 grudnia 2012

Kamień w wodę















Jakbym przechodziła po moście i zgubiła kamyk.
Tylko plusk, i już go nie ma. Trochę kręgów, niknących po chwili.
W dłoniach pozostał jeszcze kształt, ciepło, twardość kantów.  Ale już go nie ma. I nigdy już go nie odzyskam. Przepadł. 

Pamiętam kolor oczu, gładkość skóry, ciepło warg.
Pamiętam kształt Jego ramion. 
Zapach za uchem.  Głos.
Rytm kroków na schodach. 
Pamiętam głupie nawyki i to, jak się złościł.
Pamiętam, jak ocierał wąsy ze śladów piwnej piany.
Jak siorbał zupę.
Pocił się przy gorącej herbacie. Uwielbiał marcepany.

Plusk! i nie ma. Wypuściłam Go. 
Mam teraz puste ręce.


3 komentarze:

mamuśka pisze...

A rok temu pisałam o nadziei:(

PAPROCH pisze...

Myślałam wczoraj cały wieczór co na to napisać, ale nie wymyśliłam. Wiem tylko, że nadzieja jest dobra. I dalej ją mam - tym razem na spotkanie w innym świecie.

agacioszka pisze...

Plusk i przepadł na razie. Ale to nie znaczy, że kiedyś Go Pani nie odnajdzie. Nie w tej samej rzece, ale gdzieś dalej, u brzegu morza. Będzie czekał...