niedziela, 8 grudnia 2013

Anyżkowe i inne...


Dziś druga niedziela adwentu. Podoba mi się zwyczaj zapalania świec. Zapalam. 
Pomiędzy pierniczkami upiekłam anyżkowe gwiazdki. 
Zawsze chciałam spróbować, jak wyjdą. No, i upiekłam. 
Święta, to dobry czas na wonności. 
Wyszły umiarkowanie anyżkowe, ale na razie bardzo chrupkie. Dobre.
A dzisiaj pierniczki, nadziewane marmoladą mirabelkową i różaną. Wyszły zdecydowanie inne niż poprzednio, więc okaże się, czy równie pyszne. 
To przez to moje niezdyscyplinowanie przy sypaniu składników.
                                         Anyżkowe gwiazdki.






P.S.
Nauczyciel ewangelicki i pastor, ks.Johann Hinrich Wichern, prowadzący w Hamburgu szkołę-przytułek dla sierot, chciał stworzyć rodzinną atmosferę. W I niedzielę adwentu w 1839 roku przyszedł mu do głowy pomysł, by wzbogacić wystrój świetlicy. Razem z wychowankami w I niedzielę adwentu zapalił pierwszą świecę adwentową umocowaną na drewnianym kole o średnicy 2 m, by wytworzyć nastrój skłaniający do modlitwy. Następne, mniejsze dwadzieścia cztery świece podopieczni zapalali każdego dnia do Wigilii, gromadząc się na wieczorny śpiew i modlitwę. Początkowo zielenią ozdabiano ściany. Z czasem drewniane koło przystrojono gałęziami jodły. W 1860 roku Wicherna przeniesiono do Berlina. Odchodząc zmniejszył liczbę świec do czterech.