niedziela, 19 lipca 2015

Co czytam


Przeczytałam ostatnią książkę Camilli Läckberg.
Nie podoba mi się.
Czytelnicy, sądząc po recenzjach, na ogół zachwyceni.
Ja nie. 
Osobisty Brat powiedział mi - "poczekaj, zakończenie cię zaskoczy".
Zaskoczyło. Negatywnie. 
Nadmuchana narracja. 
Bohaterowie nierozgarnięci. 
Dialogi infantylne.
Domorosła psychologia irytuje, zamiast wbijać w fotel. 
"Prawda psychologiczna" nieprawdziwa.
Następnego dnia zabrałam się za  książkę Vonneguta, której jeszcze nie znałam.
Vonneguta czytałam dużo. 
"Armagedon w retrospektywie", to opublikowany po jego śmierci zbiór krótkich form literackich.
Przedmową opatrzył  go Mark Vonnegut, syn.

Z przedmowy:

"Czytanie i pisanie, to działania wywrotowe same w sobie. 
Obalają bowiem nasze przekonanie, że sprawy muszą się układać tak, jak się układają, że człowiek jest sam, że nikt nigdy nie czuł tak, jak my czujemy.
Gdy ludzie czytają Kurta, przychodzi im do głowy, że bieg rzeczy zależy od nich w o wiele większym stopniu, niż sądzili.
Świat staje się nieco innym miejscem właśnie dlatego, że czytają cholerną książkę.
No, tylko pomyślcie."

O tak! O, Tak!
Dobrze powiedziane.
Właściwie, chciałoby mi się przepisać tu mnóstwo cytatów. Co zdanie, to euforia.
Co zdanie, to paradoks.
Ironia, sarkazm, absurd.
Co zdanie, to w samo sedno.
Czysta, klarowna, pokrętna, oszałamiająca,  nieoczekiwana, powalająca na kolana PRAWDA!

Jedno :
"Gdyby Jezus żył  w naszych czasach, zabilibyśmy go za pomocą zastrzyku. Coś takiego nazywam postępem"

Czytajcie Vonneguta!
Albo "Dzieci z Bullerbyn" - też warto:)






1 komentarz: