niedziela, 12 lipca 2015

Złote kamienice


Poszłam ci ja dziś do parku.
W plecaczku niosłam sobie kryminał ulubionej Camilli.
Ławeczka w cieniu mnie skusiła i siadłam, celem zagłębienia się w intrygę kryminalną.
Podeszli Państwo w wieku średnim i spytali, czy mogą się dosiąść. 
Oczywiście, ławeczka użytku publicznego.
"Ciszę rozdarł zgrzyt hamulców." - przeczytałam.
- Która godzina? - zapytał Pan od Pani w Średnim Wieku.
Odruchowo spojrzałam na zegarek. Dochodziła  16.00
- Za dziesięć czwarta - odpowiedziała Pani.
- No, to już...
- E, tam.. - odparła Pani powątpiewająco.
- Poprzednio była trzynasta trzy.
Pan wyciągnął paczkę papierosów z torebki Pani i coś jej zademonstrował. Zapisaną godzinę poprzedniego palenia????
Pani westchnęła. Pan triumfował. Zapalił  i poszli.
Się ja zdziwiłam. Cóż, "różne są roboki", jak mawiał klasyk.

Przeczytałam kilka stron. Akcja zaczęła  rozwijać się intrygująco.

- Możemy usiąść na chwilę? Bo nam się nogi zmęczyły.
Dwie starsze panie siadły i rzeczywiście zaczęły energicznie wymachiwać nogami. Obie miały przykrótkie spodnie.
Siedziały, zgodnie z zapowiedzią, chwilę.

Na stronie dziewiętnastej podeszła do  ławki Pani z Wózkiem. 
Pani, na oko, Babcia. Dziecko, na oko, kilkumiesięczne. 
- O, nie poczyta pani - zawyrokowała złowieszczo.
Uprzejmie przymknęłam książkę.
- A co to za książka?- zechciała wiedzieć.
- Kryminał.
- O, ja nie lubię kryminałów! Bo to sama przemoc! Nie lubię przemocy! Sama przemoc w tym, nie? 
- Jak to w kryminale...- zgodziłam się ostrożnie.
 - Patrz pani, jaka to starość przykra! - kontynuowała, wiodąc wzrokiem za dwoma Siwymi Paniami, które nas mijały.
Zdezorientowałam się leciutko. Sama też była siwa i dała bym jej ze 70...
- Ale co zrobić, wszystko tak mija szybko... moja mamusia mówi, że jak jeden dzień minęło! Mamusia ma osiemdziesiąt osiem, ale pani, jeszcze żwawa jest. Tylko ciało już takie nie to... Bo wszystko brzydnie na starość. A to patrz pani, jakie to obrzydliwe te tatuaże mają!- pokazała palcem.
Rzeczywiście, mieli.
- Obrzydliwe to jest, okropne! Na rękach i na nogach mają, i dziewczyny też.
Milczałam sobie ze swoim zdaniem, ale wcale nie była go ciekawa. Huśtała wózkiem.
Dziecko patrzyło na mnie wielkimi oczami i wyciągało rękę do książki.
- O, jaki to zaczepialski! - zachwyciła się pani swoim wnuczkiem - Chodź do babci na kolanka... Dziecko to każde piękne jest. A wnuki, to się kocha bardziej, niż swoje...
- To ile ma pani tych wnuków?
No, i się dowiedziałam!
Ma dwóch wnuków i dwie wnuczki. 15 lat, 9, 6 i "Michałek teraz rok skończył"
Bo dzieci ma dwoje, córkę i syna. A każde z nich ma też parkę. 
U syna jest Szymonek i Natala, a u córki Jagódka i "ten kochany Michałek"
O Natalkę to poszła do Częstochowy z pielgrzymką się modlić, bo Szymonek chciał mieć rodzeństwo. A jak się cieszył potem!
Ale lepiej, jak pierwsza dziewczynka jest, bo się lepiej opiekuje rodzeństwem. Bo kobiety, to tak mają już wrodzone. 
Mężczyźni to inni są. Tylko w jedno patrzą, a nic dookoła nie słyszą. 
Ona ma 65 lat, a jeszcze na pielgrzymkę pójdzie. 
- A pani który jest rocznik? - zapytała badawczo.
Odpowiedziałam. 
Nie zdziwiła się, nie skomentowała, co mnie rozczarowało, bo liczyłam na jakieś "nie wygląda pani!". 
Widocznie wyglądam.
Kontynuowała swoje rozważania męsko - damskie.
- Bo ja to wdowa jestem, ale pani...- aż się zacukała z tych emocji - żeby tam nawet złote kamienice chłop miał, to  żadnego nie chcę już! Im tylko ugotować, skarpetki prać i patrzą, żeby portfeliki żonie wyczyścić. A pieniądze, to z ludzi teraz głupich robią! Taką historię pani opowiem, co się wydarzyła, jak jeszcze pracowałam. Ten szef mój żonę zostawił, córkę zostawił, a jak  miał już z pięćdziesiąt lat, to młodą taką wziął, co młodsza od jego córki była, bo na kasę poleciała normalnie, to dopiero tam konflikty były!!! A u mojej synowej w rodzinie, to taka przeokropna historia była... 
Dziecko Michałek wiło się na kolanach babci, jak piskorz.
- No, Michałek, babcia ci chleba da, to się zajmiesz, może głodny jesteś już?
Michałek otrzymał wielką piętkę chlebową i łapczywie wgryzł się w nią dwoma dolnymi zębami i oślinioną górną szczęką.
Pani, niezrażona przerwą, snuła przeokropną historię o "biednym chłopaku, co go narzeczona zostawiła dla milionera jakiegoś, a on tak przeżywał, że do psychiatryka trafił"
- Synowa go tam odwiedziła, a on jej nie poznał, pani wie? Tego się nie da opowiedzieć! To zobaczyć te sceny trzeba na własne oczy! No, i chyba się już nie ożeni. Ze trzydzieści siedem lat ma, stary kawaler będzie. Tyle tego zła na świecie! A to wszystko przez nasze grzechy! - podsumowała nagle samokrytycznie.
Michałek rymsnął chlebem o ziemię. Babcia się zafrasowała, chleb podniosła i pocałowała, czym mnie wzruszyła trochę, bo dawno tego gestu nie widziałam. 
Książkę kryminał schowałam do plecaczka. 
Dziecku zrobiłam "pa, pa" .
Pożyczyłyśmy sobie wszystkiego dobrego. 
Poszłam.
Była godzina 16.37
Po drodze minął mnie pan uprawiający jogging. Błękitne, dresowe szorty opadły mu do połowy tyłka, ukazując wściekle niebieskie majtki.  
Trzech młodzieńców na ławce popijało piwo z puszek.
Na kolejnej siedział facet z hipisowską brodą,  a obok drugi z wielkim łukiem (TAK!!).
Dwie dziewczyny prowadziły dwa białe rowery.
Kompletnie zalany facet stał nieruchomo pośrodku alejki i wpatrywał się w jakiś punkt na stawie, tak  jakby ten widok utrzymywał go w pionie.
Cały czas była godzina mniej więcej 16.37
No, i pomyślałam sobie, że przeżyłam niesamowite trzy kwadranse, w czasie których dotknęło mnie i minęło tyle innych światów, tyle historii, tyle cudzych opowieści...
I wolę to, niżby nawet złote kamienice mieć!


2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Oł maj gad, jak ja nie lubię takich ławkowych gawędziarek :-p
Ale tym zdaniem o pijaku to rozbawiłaś mnie wielce :-D

mamuśka pisze...

Ależ to jest pasjonujące!