środa, 7 czerwca 2017

Trudna miłość

Melka po operacji.
Czas oczekiwania na telefon z lecznicy, że mogę ją zabrać do domu, dłużył się niemiłosiernie. 
"To tylko kot"- mówiłam sobie -"To tylko kot!"
Kot niełatwy, nieprzymilny. 
Kot ze swoją historią, o której nic nie wiem.
Kot nieufający ludziom. Nastroszony. Walczący. 
Kot niedomowy.
To tylko kot.
Bla, bla,bla.
To Melka!
Wróciła trochę kołowata, słaniająca się na nogach.
Dzielnie pokuśtykała do kuwety.
Liznęła śmietany. 
Poszła spać.
Wcześniej, po przepisowych dwóch godzinach, samodzielnie pozbyła się opatrunku, który ja miałam jej zdjąć. 
Wybawiła mnie z kłopotu.
Wczoraj i dzisiaj kolejny egzamin - musiałam zawieźć ją na zastrzyk.
Melka postanowiła pobawić się ze mną w ganianego. 
Wczoraj krócej, bo kondycja gorsza.
Dzisiaj berek dookoła sofy, pod fotelem, dwa razy po parapecie, biurku, hop! za sofę, pod sofę, na chwilę pod narzutę, zerk do kontenera, ale to jeszcze nie ta chwila!
Jeszcze raz dokoła!
A potem drep, drep, do środeczka i już. 
Możemy jechać.
Uf!
Dzisiaj w gabinecie nawet nie miauknęła. Posikała się tylko, jak zwykle.
Pan doktor pocmokał z zadowoleniem.
- Coś czuję, że to może być niezły kot.
A jak! 
To może być nawet niezła Melka. 
Zobaczymy.


 

5 komentarzy:

PAPROCH pisze...

Bardzo dobra Melka to będzie :-)

mamuśka pisze...

Zastałam po południu Melkę w kwiatkach:):):) Wyszła na balkon i usadowiła się w tej wielkiej donicy z winoroślą.

PAPROCH pisze...

:-D

agacioszka pisze...

Ja myślę, że do niej powolutku dociera, że znalazł się ktoś, kto mimo zadanego bólu fizycznego, odejmie jej trochę bólu psychicznego. Przyjdzie jeszcze dzień, że Melka załasi się koło nogi. :)

mamuśka pisze...

Ale byłoby super!