piątek, 2 czerwca 2017

Jeśli Melka mnie nie zabije...

...to mnie wzmocni.
Czy jakoś tak.
Dzisiaj stres mega. Same musiałyśmy do lecznicy pojechać. 
Zięć wpadł tylko na chwilę, żeby zakuć ją w kontenerek.
Obie w strachu, podjechałyśmy autobusem numer 95, zesłanym nam niedawno łaskawie przez los i MPK prawie pod sam blok.
Kolejeczka nieduża, tylko dwie osoby przed nami, tzn. dwa osobniki z gatunku Canis lupus.
Do otwarcia kwadrans.
Przez który dołączyły szczeniaki owczarka alzackiego, sztuk cztery, mama tychże, kot podobny do nas (mniej wkurzony na właścicielkę jednakże), pies czarny (na zabieg), dwa sznaucerki i kundel bury.
W gabinecie czekała na nas delikatna pani Magda. 
Założyłam przezornie rękawicę i sięgnęłam do wnętrza kontenerka, żeby Melce głowę przytrzymać. Wgryzła  się z wściekłością w pancerny brezent  i zrobiła zwrot przez rufę, zabierając swój tyłek precz. Pani Magda stała z uniesioną do góry strzykawką i strachem w oczach.
Na szczęście moje, jej i Melki, poratował nas doktor Wojtek i przytrzymał kotę siłą (oraz godnością osobistą oczywiście).
-E, dzisiaj to lajtowo było!- ucieszył się.
Melka ma zabieg w poniedziałek. 
Na pewno straci kciuk i pewnie kawałek łapki wokół. 
- Gojenie potrwa co najmniej dwa tygodnie. To miejsce mało ukrwione. Potem zdjęcie szwów i zobaczymy...
No, i cały czas antybiotyk osłonowo. 
Wracałam z Melką do domu i myślałam o tym, po co mi to było?
Jaki diabeł, albo anioł podsunął mi tę pochopną myśl, żeby Melkę zabrać ze strychu.
Ta decyzja była podjęta wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew dobrym radom Syna.
Po co mi to było? Po co?
Po coś?
- Dobra - powiedziałam do Melki. - Podejmujemy tę walkę. Pani Basia jest uparta. Po Tatusiu. 
No, i jest taka malutka nadzieja, że jeżeli Melkę oswoję, będę dla niej jedyna na świecie...

 

2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Cudnie piszesz :-)
A wiesz co ja myślę. Że ona, nawet ja się nie oswoi i już zawsze pod sofą będzie mieszkać, to czuje, że robisz to, co dla niej najlepsze. Koty Wiedzą.

mamuśka pisze...

Ja tam nie wiem, jak tam z tym kocim "wiedzeniem" jest. Może jednak z czasem ją przekupię śmietaną, którą bardzo lubi