środa, 30 maja 2018

Kiedy patrzę hen za siebie...

"Kiedy patrzę hen za siebie,
W tamte lata, co minęły,
Czasem myślę, co przegrałam,
Ile diabli wzięli.
Co straciłam z własnej woli,
Ile przeciw sobie,
Co wyliczę, to wyliczę,
Ale zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal..."



Wspomnienia, są jak wehikuł czasu. 
Na przykład, szłam sobie całkiem współcześnie, całkiem teraz, wokół stawu. 
Upał podkręcał wszystkie kolory i wszystkie aromaty. 
Pan w kąpielówkach do wody śmignął. 
Kilka kropel zawiało na mnie, razem z zapachem wodorostów, mokrego piasku i spoconej skóry.
To tak, jakby nacisnąć linka. A właściwie linkę. 
Do tamtego lata. 
Do lata w Dziwnowie, gdy słońce prażyło, leżałam na ręczniku w granatowe paski, zasłaniałam twarz książką a A. zmagał się z falami.
Przybiegał potem mokry i zimny, kładł mi rękę na rozgrzanym brzuchu, z włosów  i z brody kapały mu słone krople.
Długie rzęsy miał posklejane nad błękitnymi oczami.
 
Wody bałam się zawsze, moczyłam ledwo stopy, co najwyżej łydki.
Któregoś razu wziął mnie za rękę i krok za krokiem weszliśmy głębiej. 
Potem usiedliśmy na dnie, a woda przepływała pomiędzy moją skórą i tkaniną kostiumu. 
Piasek leciutko usuwał mi się spod pośladków, ręce unosiły się swobodnie na powierzchni, morze migotało nieskończoną ilością blasków, mewy skrzeczały, obok ktoś przepłynął leniwie na dmuchanym materacu.
To była chwila doskonała. Szczęście.

Kiedy patrzę hen, za siebie, najbardziej mi żal tych momentów straconych na "nieżycie".

Dobrze byłoby przejechać się w przyszłość i z tamtego oddalenia sprawdzić, na co nie warto marnować czasu.
Którego ubywa, niestety. 

Córka powiedziała mi kilka dni temu, że życie jest za krótkie na bawełniane gacie.
Ciągle się czegoś uczę od mojej Córki!

 



2 komentarze:

PAPROCH pisze...

:-*
Kocham Cię, Mamuś :-)
I ja się ciągle czegoś uczę od różnych ludzi.

mamuśka pisze...

Kocham Cię, Córuś:)