sobota, 16 maja 2009

Ania

Ania i dziadek Janek. Ok.1978r


Wiosną 1977 roku Iwonka złamała rękę. Agnieszka miała 4,5 roku. Iwona niosła ją do łazienki. Przewróciła się. Pewnie chciała ochronić Agnieszkę przed upadkiem i asekurowała się łokciem. Staw strzaskał się na kawałki. Założyli jej gips na rękę i pół tułowia.
Pamiętam ten dzień, gdy szłam z Jurkiem do naszego domu na Retkini. Rozmawialiśmy o utrudnieniach związanych z opieką nad Agnieszką, z codziennym życiem.
- Jest większy problem - powiedział mój brat - Iwona jest w ciąży.
W gipsie zrobili Iwonie dziurę na brzuch. Nosiła gipsowy pancerz i powiększającą się ciążę. Było lato... Iwona nosiła bistorowe sukienki szyte przez jej mamę. Zakładała kolorowe szaliczki. Dbała o siebie. Miała 30 lat.
13-tego października Jurek zorganizował dla swojej klasy wycieczkę do Torunia. Zabrał mamę, mnie i Bogusię. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Ciechocinku. Na bulwarach leżały brązowe kasztany, była piękna jesień.
- Dziś 13-ty - przypomniałam sobie. - Ale byłoby śmiesznie, gdyby Iwona urodziła...
Następnego dnia dostaliśmy wiadomość: Iwona urodziła córkę!
Była w domu sama z Agnieszką, gdy zaczęły się skurcze. Agnieszka miała 5 lat. Pobiegła do sekretariatu szkoły, w której mieszkali i poprosiła , żeby zadzwonili do babci Stefci... Ania urodziła się przez cesarskie cięcie. To było dramatyczne przyjście na świat.
Imię wybrała dla siostrzyczki Agnieszka. W telewizji wyświetlali akurat polski serial "Daleko od szosy" z Anią, ukochaną Leszka, w roli głównej.
Ania nie miała w sobie słodkiej delikatności. Była mocna i stanowcza. Głośno się śmiała. Patrzyła bystrymi, ciemnymi oczami. Zadawała odważne pytania. Dociekliwa, konkretna. Lubiła matematykę i zagadki logiczne. Tworzyła nowe światy w swojej wyobraźni. Nowe filozofie. Na przykład dla piłeczek tenisowych, które stając się Bobami zyskiwały nową tożsamość. Zaludniały, a właściwie zabobiały, nowe przestrzenie.
W okresie dorastania Ania zmieniła się, tak jakby weszła na wyższy szczebel. Przestała mocno tupać, zaczęła szukać swoich dróg, myślę, że czasem niedostępnych dla innych.
Mało znam Anię. Pozornie była radosna, roześmiana, nawet hałaśliwa. Pod spodem drżąca, ciemna i niespokojna. Tak, jakby z głośnego i roztańczonego wesela wyjść w gwieździstą, niezgłębioną noc. Może ona sama siebie dobrze nie znała jeszcze?
Zaczęła studiować historię. Po roku przeniosła się na filozofię. Skończyła z wyróżnieniem. Czy filozofia była jednak dla niej drogą do celu? Czy tylko kolejnym światem, który poznała, zwiedziła, zrozumiała?
Zakochała się w Pawle. Paweł stał za barem w "Kakadu". "Kakadu" stało w Dziwnowie przy plaży. Ania zakochała się w Pawle, w morzu, w Dziwnowie. Została. Razem z Pawłem parzyli w "Kakadu" pyszną kawę, rozmaite herbaty, smażyli wspaniałe naleśniki.
Oprócz tego Ania zakochała się w
"Piratach", w filmie, w pisaniu...
Kiedy z nią rozmawiałam jakiś czas temu, wyglądała na szczęśliwą.


2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Myślę, że taka jest właśnie Ania. Przynajmniej ja ją taką znam...

mamuśka pisze...

To znaczy, że dobrze ja opisałam:)