wtorek, 31 lipca 2012

Żyć...

...pełnią życia! Co to znaczy?
Takie pytanie mnie nawiedza co jakiś czas, szczególnie, gdy uświadamiam sobie swoją "łamażność".
Nie żyję pełnią życia, nie czując wiatru na twarzy przy jeździe rowerem, nie poddając się łagodnemu unoszeniu wody, nie szusując po górskich stokach.
Nie znam smaku zdobywania Kilimandżaro, wędrowania po szlakach Europy (z pieniędzmi, lub bez nich), nie starłam sobie pięt na żadnej pielgrzymce.
Nie wciągnęła mnie pasja podróżowania.
Nie daję ciału przyjemności w postaci masaży, kąpieli błotnych, muzykoterapii, nawet nie chodzę do kosmetyczki. Bla, bla, bla... i tak dalej.
Wpisałam do naszej ulubionej wyszukiwarki Google hasło "co to znaczy, żyć pełnią życia? I wiecie , co? Wyskoczyła informacja, że odnaleziono 4,460,000 wyników! !!!!
Na jednym z forum ktoś napisał, że dla niektórych celem i oznaką życia w pełni jest nieustanne wirownie wszystkiego wokół, jak na karuzeli. Tak rozumiana "pełnia życia" była oczywiście oceniona negatywnie.
Wtedy przypomniał mi się mój wnuk, kręcący się w kółko, jeszcze i jeszcze.
I ten zawrót głowy w ogóle go nie przerażał. Wręcz przeciwnie, rozśmieszał do rozpuku. Aż do zrobienia "bam!" prosto w ramiona wielkiego, pluszowego Psa.
Może nie będzie się bał jeździć na rowerze i z niego spadać, albo przewracać się na łyżwach. W końcu, to tylko zwykła grawitacja.
Życie jest nieskończenie obfite w doznania.
Dla każdego coś innego.


"Żyć w pełni, to ciągle przebywać na ziemi niczyjej, doświadczać każdego momentu jako całkiem świeżego i nowego.
Życie bowiem, oznacza gotowość do ciągłego umierania.
Każdego dnia, kiedy się budzimy, możemy zacząć żyć w pełni, nie szukając przyjemności i nie unikając bólu. Nie odtwarzając starego siebie, ilekroć rozpadniemy się na kawałki.
Możemy porzucić chęć bycia doskonałym i dzięki temu przeżywać każdy moment jak najpełniej "


David Dalber (12.02.2006)

P.S.
Nie mam pojęcia, kim jest David Dalber. Ale ma rację.

3 komentarze:

tataradka pisze...

Bardzo mi się podoba, szczególnie ostatnie zdanie. Ja definiuję to tak: człowiek nie musi robić tego co musi, powinien robić to co może i chce.

PAPROCH pisze...

A ja przez cały dzień się zastanawiam, co by tu napisać na ten temat i nie mogę wymyślić.
Z pełnią życia to chyba jest to samo, co z jego sensem - każdy musi sam odkryć swój i nikomu nic do tego :-)

mamuśka pisze...

Czasem jednak człowiek musi...