piątek, 24 kwietnia 2015

Zapachy spod pachy

Dziś zmysłowo.
Zapach, woń, aromat, odór, fetor, smród...

Jestem zapachowcem.

Zapachy lubię. 
Zapachy mnie zrażają
Zapachy mnie odrzucają.
Albo przyciągają.
Zapachów poszukuję (czyli węszę za nimi!)
Zapachy mnie drażnią albo niepokoją. 
Pobudzają.
Albo usypiają.
Zapachy wywołują wspomnienia.
Zapachy mi się kojarzą.

Zapachy, to potęga!

Jedną z najbardziej niezwykłych książek, jakie czytałam było "Pachnidło" Patricka Süskinda.
Książka, którą co chwila odkładałam i równocześnie  nie mogłam przestać czytać.
Chociaż bywało, że miewałam mdłości, przyciągała mnie jak... zapach. Jak feromon!

Lubię zapachy delikatne, jak zapach ozonu po burzy albo zapach włosków mojego Wnuka.
Lubię też zapachy mocne, jednoznaczne - woń rozgrzanej smoły latem, bo kojarzy mi się z dzieciństwem i wakacjami
Zapach pasty do podłóg (coraz rzadszy), tak pachniało czasem w naszym domu.

Nie lubię (nienawidzę, nie znoszę!) smrodu brudnych ludzi, których mi się zdarza spotykać w autobusach i tramwajach.
Nie lubię zapachu zaparzonej mięty ani innych ziół. Ani zielonej herbaty, która wonieje dla mnie, jak zalany wrzątkiem tytoń.
Nie znoszę smrodu  ze starych rur kanalizacyjnych, woni mokrych, zatęchłych szmat, przepoconych butów.
Drażni mnie zapach mokrego tynku i...orzechowego aromatu w słodyczach:)

Pobudza mnie zapach zielonej mięty i ziemi po deszczu.
Usypia zapach ziół na letniej łące.

Ten pachnący temat ogarnął  mnie, gdy weszłam któregoś ranka
do swojej łazienki. Poczułam wanilię. Dopiero po chwili się zorientowałam, że to zapach mojego nowego żelu pod prysznic utrzymuje się miło   w powietrzu. 
Żel dostałam w prezencie  gwiazdkowym od pewnej pani  K. 
Tak oto wanilia będzie mi się już teraz kojarzyć...

Tak, jak zapach ciasta drożdżowego kojarzy mi się z niedzielnym porankiem w Domu Dzieciństwa i z kolejnym zapachem, świeżo wykrochmalonej pościeli. 
Dom, to także  zapach gotujących się mydlin, papieru zapalanego na podpałkę do pieca, rosołu, ogórków w śmietanie, rozgrzanego kurzu na strychu, gdzie wieszaliśmy pranie.

Zapach konwalii - z Dniem Matki.
Biała kawa - kolonie.
Ziemniaki z koperkiem - oczywiście wiosna!
Kosmetyki o zapachu "Zielone jabłuszko" - zawsze ze stanem wojennym, kiedy dostawaliśmy mydła, szampony i płyn do naczyń prosto z Hamburga.
Zapach dymu z papierosów  -  z lektoratem niemieckiego, moim kolegą Bogdanem i... sokowirówką (cóż, ścieżki skojarzeń zapachowych są niezwykłe)

Niektóre zapachy kojarzą się w sposób oczywisty.
Zapachy świąt: Boże Narodzenie to choinka, zupa grzybowa, pierniczki, a rzeżucha, gotowane jajka i śledzie to Wielkanoc.
Chlor - to znienawidzony w dzieciństwie basen
Narcyze - maj.
Truskawki - czerwiec.
Chryzantemy- Święto Zmarłych.

A zapach frezji i tytoniu Amphora,  zawsze poprowadzi mnie w słodkie ramiona mojego Męża.

Wszystkiego pachnącego!


3 komentarze:

PAPROCH pisze...

To wiem, po kim to mam :-)
U mnie też zapachy potrafią uruchomić momentalnie emocje, przywołując wspomnienia.
Uwielbiam zapach choinki, pierniczków, suszonych grzybów. Kwitnących mirabelek i jaśminu. Bzu. Zapach magla. Męskich perfum Aspen. Zapach Tymka. Zapach świeżej książki.
Do mdłości za to doprowadza mnie, tak jak Ciebie, zapach brudnych ludzi w autobusach. Mokrego psa. Nieumytych rano zębów. Zapach cebuli z czyichś ust...
Nie lubię zapachu melisy, chociaż lubię ją pić :-)

mamuśka pisze...

No, zapomniałam on cebuli z ust.I o bigosie ( z ust). Bleee....

PAPROCH pisze...

I o rybie z ust :-D