poniedziałek, 30 maja 2011

Miałam sen















Miałam sen. Ale to nie był piękny sen, jak u wiadomego Afroamerykanina...
Walczyłam w tym śnie o jakieś dziecko.
Mały chłopiec miał przyszytą (!) do głowy perukę, bo został porwany przez ludzi, którzy pokazywali go w cyrku. Wyglądał dziwnie i to naprawdę było "grubymi nićmi szyte" przestępstwo.
Zwrócił moją uwagę, bo ciągle uderzał głową o ścianę.T o mi się nie podobało. Schwyciłam go i zdemaskowałam szwy na głowie.

Ale nikt nie chciał mi pomóc. Większość udawała, że nie wiedzą o co chodzi.
Inni byli zajęci swoimi sprawami.
Najgorsza była damulka z Opieki Społecznej, która siłą mi go wyrywała.
Okładałam ją pięściami. Miała zaciętą, zimną twarz.
Nagle wszystko ucichło, ludzie zaczęli się rozchodzić, dziecko zdjęło perukę i powędrowało za swoimi opiekunami.
Okazało się, że graliśmy w sztuce.
Ja dostałam oklaski, kwiaty i prezenty.
Kiedy pozbierałam te wszystkie wyrazy uznania, zorientowałam się, że zostałam sama. Nikt na mnie nie czekał. Nie wiedziałam, jak wrócić do domu. Wiedziałam, że jest środek nocy.
Nagle z jakiegoś pomieszczenia wyszła "damulka" przebrana już w cywilne ubranie i zwyczajnie zaproponowała mi pomoc. Byłam w szoku, bo cały czas miałam ją za wroga...

Obudziłam się z uczuciem niewiarygodnego żalu, smutku i jednocześnie wiary .
Pozory mylą...
A ja potrzebuję wsparcia:(

Brak komentarzy: