niedziela, 5 czerwca 2011

Czerwiec przerwiec...



Koniec roku w Ib










Czerwiec przerwiec, bo coś tam w rolnictwie przerywa. Tak mówi przysłowie.
Zawsze lubiłam czerwiec. Przerywał całoroczną mordęgę szkolną aż do września.
W czerwcu wypuszczali nas na przerwie szkolnej na boisko. Chłopaki kopali piłkę. Czasami jednak przysiadali się do nas, dziewczyn, w kącie na murku i graliśmy w listonosza, co przynosił ekspresy i polecone buziaki...
Dzwonek wołał na kolejną lekcję, ale szliśmy wolniutko, leniwie. Nauczyciele też się spóźniali, zajęci papierkową robotą końca roku.
Po lekcjach wracaliśmy godzinami do domu, gadając na rogach ulic, wystawiając twarz do słońca. Rozbieraliśmy się z fartuchów, rolowaliśmy podkolanówki nad sandałkami. Na mijanych straganach upajająco pachniały truskawki. Ci, co mieli "kasę",kupowali barwioną oranżadę w butelce z porcelanowym kapslem i wypijali do dna. Albo wodę sodową z sokiem, w saturatorze na kółkach. Woda była nalewana do szklanek musztardówek. Sprzedawca płukał je potem strumyczkiem ciurkającej do góry wody, który wyglądał
jak miniaturowy gejzerek. Woda była oczywiście prosto z hydrantu.
A potem nadchodził koniec roku szkolnego, najczęściej 24-tego, w imieniny taty.
Po uroczystościach na sali gimnastycznej i w klasach ,wracałam do domu dzierżąc cenzurkę i czując przed sobą bezmiar wolnego, ciągnącego się w nieskończoność czasu letnich dni i wieczorów.

Teraz dzieci, tak samo jak kiedyś, snują się leniwie, wracając ze szkoły. Ubierają się plażowo, w krótkie spodenki i kuse koszulki. Chłopcy, zamiast piłki, kopią pustą puszkę po piwie. W sklepiku na rogu kupują lody w rożku. Po szkole, aż do zmierzchu jeżdżą na rowerach albo na rolkach, które podostawali w prezencie komunijnym.
Kwitną akacje. Pachnie jaśmin.
Kiedy prowadziłam zajęcia w klasach, niecierpliwie czekałam na czerwiec i ostatnie spotkanie. Zawsze towarzyszyło temu rozkoszne uczucie dobrze wykonanej roboty, a czasem wielkiej ulgi, że nareszcie koniec:)
Dzieci, niezależnie od wcześniejszych humorów, tuliły się zawsze i mówiły "Niech pani jeszcze przyjdzie do nas ..."
Dostawałam kwiaty, laurki albo czekoladki... Zamykałam za sobą drzwi szkoły i powracało do mnie wspaniałe uczucie z dzieciństwa, gdy kończyłam rok szkolny z cenzurką dobrej uczennicy. A całe długie, gorące, duszne, pachnące wieczorną maciejką lato było przede mną.

Tak się złożyło, że czerwiec cały czas oznacza dla mnie koniec roku szkolnego. Czas podsumowań, sprawozdań i rozliczeń.
Czerwiec przerwiec. Przerywa podjęte zobowiązania, umowy i projekty. Załatwione sprawy odkładamy ad acta. Żegnamy się przed urlopem. Do zobaczenia. Miłego odpoczynku.
Uf! Całe szczęście, że jest taki czas bez pacjentów i bez psychologów:)

Niech żyją wakacje...


Niech żyją wakacje,

niech żyje pole i las
I niebo, i słońce,
wolny, swobodny czas.

Pojedzie z nami piłka
i kajak, i skakanka
Będziemy grać w siatkówkę
od samiutkiego ranka.
Gorące, złote słońce
na ciemno nas opali
W srebrzystej, bystrej rzece
będziemy się kąpali.

3 komentarze:

PAPROCH pisze...

Też lubię czerwiec, zaraz po maju :-)
A tak w ogóle to cóż to za dziwny twór na tym zdjęciu (ten w niebieskich butach)? :-D

mamuśka pisze...

To nastolatka!

PAPROCH pisze...

:-D