niedziela, 12 czerwca 2011

Świecka tradycja


Kiedyś dawno temu... Tu od razu chciałoby się napisać:"za górami, za lasami..."
Ale wcale nie tak dawno i nie tak daleko!
Kiedyś na urodziny, dzieci dostawały to, o czym marzyły. A że marzyły intensywnie i głośno, to kupowanie prezentów nie było specjalnie trudne.
Szafa dla Barbie, transformersi, nowa płyta Jacksona, karty do Magicka, koszulka z Nirvaną albo czarny lakier do paznokci...
Potem było coraz trudniej. Kasi kupowaliśmy jakieś tomiszcza z psychologii, książki Carrolla a Mateuszowi dokładaliśmy do Wielkiego Przedsięwzięcia, które akurat realizował.
Chociaż unikaliśmy dawania "kasy", to w końcu stało się to w pewnym sensie nieuniknione. Żeby chociaż trochę zachować twarz, Mateuszowi dajemy pieniądze "opakowane" w książkę albo w czekoladki. Natomiast Kasię zabieram na Wielkie Zakupy. I jest to od pewnego czasu nowa, świecka tradycja:)
Ona się cieszy i ja się cieszę. Jak to miło być Świętym Mikołajem!
Przed nami wielkie galerie handlowe. Wczoraj Port.
Wystawy od podłogi do sufitu. Kwiaty. Realistyczne manekiny w niewymuszonych pozach.
Muzyka gra. Trochę za głośno. Ciągle gra. Bez przerwy gra. Jezu! Gra i gra!!! Wrrrr!
No nic. Wchodzimy do środka różnych sklepów. Przed nami dziesiątki wieszaków, półek, blatów, witryn. Setki i tysiące ciuchów. Feeria kolorów i wzorów. Fasony, rozmiary, wersje...
Bluzeczki, spódniczki, spodnie, sukienki, sweterki, szorty, majtki, torebki, apaszki, buty, paski, kapelusze... Przydałyby się oczy na szypułkach, żeby móc wszystko naraz obrzucić wzrokiem.
Dobrze. Córka wybiera. Jakie to cudowne przeżycie, zobaczyć w jej oczach blask, gdy rozstrzygam wahania na temat koloru bluzeczki i mówię: bierzemy obie...
Chodzimy, gapimy się, okupujemy przymierzalnie.
Jemy kremowe babeczki.
Wybrzydzamy na ceny.
Przez palce przelewają nam się tkaniny bawełniane, jedwabne, lniane... Faktury i sploty. Guziczki, cekiny, , stebnowania, sprzączki...
Uf! Na koniec zaglądamy do toreb. i cóż tam widać? Po tych wszystkich wizualnych szaleństwach i ofercie bogatej kolorystycznie jak Farby Marki Dulux , na dnie koją oczy brąz, szarość i czerń. Na okrasę niebieska bluzeczka z rysunkiem krowiny (co się podobno okazała świnką, ale to kwestia interpretacji).
Jak tradycja, to tradycja.
A ja sobie kupiłam sweterek w kolorze koralowym.
Fajnie było!

5 komentarzy:

PAPROCH pisze...

Bardzo, bardzo, bardzo fajnie :-) Ja się w takich chwilach czuję jak mała dziewczynka, do której właśnie Mikołaj przyszedł :-)
Muzyka w centrach handlowych to koszmar, ale cóż - dałyśmy radę ;-)
A kolory... Uwielbiam kolory, uwielbiam na nie patrzeć, a sama najlepiej czuję się (i wyglądam - musisz przyznać ;-) w tych spokojnych brązach właśnie. A do brązu i czerni - turkusowe kolczyki, czerwona torba, żółty szalik... :-)
Fantastyczne zakupy zrobiłyśmy! :-)
Dziękuję po raz n-ty ;-)

mamuśka pisze...

Cała (prawie:) przyjemność po mojej stronie!

PAPROCH pisze...

:-)
Takie przedpołudnie bez Tymka to fantastyczna odskocznia od codziennego kieratu :-)
A teraz napisze coś Tymek:
/cv/;./.............-k./0-,?>00000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000'///",. n7hhhhhh88 lk

mamuśka pisze...

No, on się wyraża chyba!

PAPROCH pisze...

Ale nie bardzo brzydko ;-)