niedziela, 2 października 2011

Jesień



Ta nasza
młodość...










Lato
gorące i słodkie
jak konfitury z malin.

Słońce
złotymi kroplami
kapie w serca.

Twoje ramiona
pachną żywicą.
Moje dłonie
chłodne, jak zieleń.

Przez las,
szumiący ocean,
w żółtym wózku,
jak w świetlistej kwadrydze
toczymy nasze szczęście.

A jutro
już będzie
jesień.
sierpień 1983r.

I przyszła. Jesień.
Szliśmy wczoraj z Mężem przez park. Ten sam, po którym spacerowaliśmy z żółtym wózkiem. Dawno temu.
Przypomniało mi się powiedzenie mojej Mamy, która mówiła o swoim życiu, że minęło tak szybko, "jakby wyszedł na spacer i wrócił".
Właśnie tak. Wyszliśmy na spacer młodzi. Nieomal widziałam tamten czas.
Dzieci zbiegające z górki.
Zbierające kasztany.
Zjeżdżające na sankach.
Biegnące przed nami.
Krzyczące zza pleców "zaczekajcie!"
Ich posiniaczone kolana. Buzie umorusane jagodami z bułki. Nosy zaróżowione od mrozu.
Miałam poczucie nieskończoności. Ciągle były małe, zależne od nas. Ciągle to my wyprowadzaliśmy je na spacer. Tydzień za tygodniem, rok za rokiem, tymi samymi ścieżkami.
Nagle dorosły i zostaliśmy sami w tym parku. Siwi.
Jesień znowu złoci liście. Kasztany lecą pod nogi. Zebraliśmy trochę z powodu ich urody, ale już nikt nie będzie robił z nich ludzików.
Jesień przyszła.
Wracamy ze spaceru do pustego domu. Dzieci odfrunęły, jak ptaki do ciepłych krajów. Odfrunęły, żeby wić własne gniazda.


- To się w głowie nie mieści,
Że tak szumi szeleści,
Tak bliziutko, o krok, prawie tuż.
Głębokimi rzekami, pachnącymi szuwarami
Idzie jesień
I prosto w nasz próg....

(L.Długosz)





3 komentarze:

PAPROCH pisze...

A może ktoś będzie robił ludziki? Jeszcze nie tej jesieni, ale za rok?...
A ja to na pewno nie miałam nosa umazanego jagodami, bo ja jagód nie lubię i chyba nigdy nie lubiłam ;-)

mamuśka pisze...

Ty pewnie bywałaś umazana czekoladą:)

PAPROCH pisze...

Oj, pewnie tak :-D