sobota, 19 stycznia 2013

Jaka szkoda...

"Lubię Długosza" - powiedział.
To było jesienią. W 1980. 
Byliśmy sami. Miałam bluzkę w czerwone  kropki.
Tańczyliśmy. Czułam ciepłe dłonie na plecach i oddech na karku.
Czułam zapach tytoniu. I zapach Jego skóry.
Tańczyliśmy.
Długosz śpiewał. Ja płakałam. 
Te melodie, te słowa, ten głos, ten nastrój...
Może już wtedy przeczuwałam, że wszystko ma swój koniec.




Potem zawsze przy Długoszu płakałam. 
Śmiał się ze mnie. 
"Powiedz, że wszystko będzie dobrze" - wtulałam  się w jego ramiona.
"Oczywiście" - mówił - "Wszystko będzie dobrze".
Całował mnie we włosy.

A teraz znowu płaczę. 
A kiedy nie płaczę, to i tak nie jest dobrze.

"Lecz nie ma mnie i nie ma mnie,
I nigdy w życiu mnie nie będzie.
Zostanę w liście, zostanę w śnie,
W tkliwej, śnieżnej legendzie..."




3 komentarze:

PAPROCH pisze...

Będzie dobrze. Kiedyś.

mamuśka pisze...

Teraz w to nie wierzę. Nie może być dobrze bez Niego.

PAPROCH pisze...

:-*