poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nakarmcie swoją Miłość

 

Ta piosenka przejmowała mnie dreszczem.
Patrzyłam na Niego. Miał smutną twarz i zamyślone oczy. Zranione.
A wcześniej powiedział, że nie wierzy w dobre małżeństwa. Że zna tylko jedno, jego siostry Inki.
Czułam wielki smutek. Chciałam, żeby dał nam szansę. 
Daliśmy oboje szansę tej Miłości

Różnie jej było u nas. 
Czasem siedziała w kącie, niedożywiona. Marzła.
Czasem płakała, zraniona.
Dotknęły ją  też myśli samobójcze.






Już tak nas ta nasza, nasza miłość,
już tak dzisiaj,
już nas wcale, tak nie obchodzi.
Już nie tak z wszystkiego pierwsza,
może ona nas też nie chce,
może myśmy,
może myśmy,
może myśmy nie tak dla niej,
już jak przedtem młodzi.

Przyjdzie, siedzi godzinami, 
niby z nami, a nie z nami,
potem weźmie się gdzieś wlecze,
nic po sobie nie posprząta,
smutku pełno po niej w kątach!

Wciąż by chciała gdzieś do rana 
i poskakać, i szampana,
godzinami jak ci młodzi, 
jak ci młodzi stać po bramach!
 
Po co  nam wystawać w bramie, 
my już mamy to mieszkanie,
nie rozumiem co się dąsa, 
czego chce i o co jej się tak rozchodzi!?

Ja tu nic nie mówię głośno wcale, 
ale gdy ci w oczy patrzę, no przecież widzę.
Myślisz, może ciemną nocą, 
wywlec by ją, zepchnąć z mostu,
byłby wreszcie święty spokój! 
Jakoś człowiek jeszcze wszystko sobie by ułożył!

Już nam już, no jakoś ostatecznie, 
jakoś nam się, jakoś dzisiaj już się powodzi. 
Jemy już to lepsze masło, 
stać nas w końcu na taksówkę,
a ta zobacz, jak ta chodzi! 
Zróbmy z nią co, kupmy jej co,
niech nie mówią że ostatnia
że, że już dziadówka!

Moglibyśmy ostatecznie 
coś obiecać na pociechę, 
może weźmy ją do kina!
Ale nam się i do kina, 
ale nam się nic z nią nie chce!
 
Może trzeba by z nią było, 
siąść gdzieś chwilę, powspominać, 
coś jej napleść, coś powzdychać, 
może wiersze jej poczytać.
Kupić kwiatków na osłodę,
niech się cieszy, jak ta młoda. 
Ale co nas w końcu ona,
ale co nas w końcu ona dziś obchodzi?!

Ale z nas niedobre takie ludzie,
nic tak serca widać dla niej już nie mamy.
Ja ci mówię raz ostatni, 
zobacz tylko, jak ta patrzy,
weźmie, pójdzie nie na żarty!
 
Na tych gratach, na tych szmatach,
na tych kwitach i w tych ratach,
i po tylu, tylu latach,
zostaniemy, zostaniemy,
zostaniemy całkiem sami! 
 
 
Nie pozwoliliśmy jej odejść.
Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Napoiliśmy ją herbatą z cytryną i wermutem. 
"Twoje zdrowie!" - mówił.
"Twoje" - odpowiadałam.
"Nasze" -  stukał kieliszkiem o mój kieliszek.
Nakarmiliśmy ją pomidorową i pocałunkami.
Ochuchaliśmy jej dłonie.
Nie pozwoliliśmy jej odejść. 
Jest przy mnie i teraz, wypełnia pustkę...
 
Karmcie swoją MIŁOŚĆ.
Póki czas.

teksty.org




3 komentarze:

PAPROCH pisze...

Ciągle się zastanawiam, co napisać i dochodzę do wniosku, że tu chyba nic sensownego napisać się nie da.

mamuśka pisze...

No, to nie brzmi pozytywnie

PAPROCH pisze...

Czy ja wiem. Sama miłość jest pozytywna, może żadnych słów nie potrzebuje?