czwartek, 31 stycznia 2013

Świnka






Rozmawiałam dziś z małym chłopcem. Ma 9 lat. Kiedy miał 4, zginął w katastrofie lotniczej jego Tata, pilot. 
- Czy wiesz, dlaczego mama cię tu do mnie przyprowadziła? - zapytałam go.
- Nie, ale nie chciałem przyjść.
- Dlaczego?
- Bo znowu ktoś będzie  chciał  ze mną rozmawiać o tacie, a ja już mam tego dosyć!
Zastanowiłam się.
- Właściwie, to cię rozumiem. 
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
Rozmawialiśmy o pierdołach.
Potem rzucał piłką tenisową do różowej świnki, która miała uosabiać jednego niegodziwego Kacpra, co się lubi wyśmiewać z innych. Świnka się mocno trzymała, ale w końcu zaliczyła podłogę.
- Yes! - wrzasnęliśmy oboje.
- Jak się czujesz teraz? - zapytałam go na koniec.
- Ulżyło mi - odparł z szerokim uśmiechem.

Muszę sobie znaleźć jakąś świnkę.

1 komentarz:

PAPROCH pisze...

Taka świnka to dobra rzecz.