sobota, 24 sierpnia 2013

Do odstrzału

 



 Okładka adekwatna












Słucham książki niejakiej pani Małgorzaty J. Kursy. Już tytuł powinien mnie ostrzec, ale cóż, nie ostrzegł.
"Najlepsze jest najbliżej" - cóż za odkrywcze spostrzeżenie.
No i , niestety, recenzje mnie zwiodły.

"Najlepsze jest najbliżej" to świetnie napisana książka z ogromną dawką humoru, świetne dialogi i teksty dopełniły całości. Zdecydowanie jest to powieść wielowątkowa z ciekawymi bohaterami pierwszo jak i drugoplanowymi. Nie zabrakło też mądrej i wyjątkowej postaci czworonożnej."
 "Książka naprawdę bardzo dobra! Wciągająca prosta historia, a jednak bardzo barwna i nie pozwalająca się od niej oderwać. Polecam!! "

O, dżizas!, jak mawia Córka. 
Dawno nie czytałam takiego kitu. Brzmi, jak napisane przez infantylną nastolatkę, i to w latach 70-tych ubiegłego wieku.
Na przykład przeze mnie:-) :-) :-)

Cytaty, z ostatnich 20 minut:
"W oczach miała błyskawice"
"Wbił oczy w dywan"
"Szepnęła miękko"
"Głos Michała był zduszony"
"Wbił w nią zdumione spojrzenie"
"Uśmiechnęła się w zadumie"
"W szarych oczach zalśniły łzy upokorzenia"

Główna bohaterka nosi ksywę Malutka, do bohatera płci męskiej mówi się Batman, a druga dama to Olinka, do której Batman mawia "czarnulko" albo "czupurze".
Do tego pies, wabiący się, a jakże - Malutki. 
Język, którym się posługują, przywodzi na myśl dialogi gimnazjalistów. I wszystkie te osoby, jak ciągle same podkreślają, są dorosłe. 
Czarnulka Olinka jest wziętym ginekologiem, Malutka właśnie urodziła i ma niezliczoną ilość zalet, a Batman, to posiadacz restauracji i willi z basenem.

Nie mam pojęcia, dlaczego pisze się, wydaje i sprzedaje takie książki. 
Ale, skoro się kupuje i  czyta, i słucha, i dyskutuje o nich...
Wszyscy dookoła na coś narzekają, ale nie przestają oglądać telewizji, czytać brukowych  gazet, grać w głupie gry, zaglądać na Facebook i słuchać plotek o bliźnich. 

Ja nie przestaję słuchać okropnej książki Małgorzaty K. 
Sytuacja się fascynująco komplikuje. 
Pani ginekolog zapomina o antykoncepcji i zachodzi w ciążę.
Dżentelmen Batman planuje ślub i wesele. 
Ale na horyzoncie Źli Ludzie, czyli rodzice Olinki, którzy zawsze kochali bardziej jej brata i przez to miała schrzanione dzieciństwo.
Zakładam się sama ze sobą, jak się to skończy. Myślę, że wygram.

P.S. 
Po czasie znalazłam taką recenzję:

"Miało być dowcipnie - jest dziecięco głupawo. Miało być lekko - jest sztucznie. Dorosłe bohaterki o intelekcie nastolatek"

W samo sedno, tylko, dlaczego wcześniej mnie nie uprzedzili?

5 komentarzy:

PAPROCH pisze...

A cóż to za książka?

PAPROCH pisze...

Hahaha :-D "Wbił oczy w dywan" :-D Prawie poplułam monitor :-D

agacioszka pisze...

No jeśli miał oczy jak widelce, a dywan jak pachnący mielony, to ja mu się nie dziwię! :)

mamuśka pisze...

Sorry i przepraszam! Nie Batman, tylko Rambo!I to jeszcze bogatszy, niż myślałam. O, dżizas!

PAPROCH pisze...

:-D Agata :-D :-D