Biała magia
Barbara
z Drapczyńskich
Baczyńska
Stojąc przed lustrem ciszy
Barbara z rękami u włosów
nalewa w szklane ciało
srebrne kropelki głosu.
I wtedy jak dzban - światłem
zapełnia się i szkląca
przejmuje w siebie gwiazdy
i biały pył miesiąca.
Przez ciała drżący pryzmat
w muzyce białych iskier
łasice się prześlizną
jak snu puszyste listki.
Oszronią się w nim niedźwiedzie,
jasne od gwiazd polarnych,
i myszy się strumień przewiedzie
płynąc lawiną gwarną.
Aż napełniona mlecznie,
w sen się powoli zapadnie,
a czas melodyjnie osiądzie
kaskadą blasku na dnie.
Więc ma Barbara srebrne
ciało. W nim pręży się miękko
biała łasica milczenia
pod niewidzialną ręką.
4 I 1942
Kiedy po raz pierwszy czytałam ten wiersz, wlało się we mnie słodkie marzenie o kimś, kto takimi oczyma spojrzy na mnie, kto się tym światłem zachłyśnie.
I stało się.
Wierszy nie pisał.
Ale..
Patrzył na mnie, jakbym nosiła w sobie gwiazdy.
I głaskał, jak głaszcze się dziecko, albo kota.
Odnajdywał na moich wargach smak koniaku...
Mówił do mnie "miśku".
Więc biorę sobie te strofy, może dla wszystkich Barbar przeznaczone, może tylko dla dwóch.
Może dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz