czwartek, 30 października 2014

Kiedy?



Może to się nazywa
światełko w tunelu?








Ciągle coś odkładam na później.
Spacery, gimnastykowanie się, basen.
Pewną rozmowę. 
Pewną lekturę.
Wizytę u przyjaciółki.
Kontrolne badania.
Kilka zakupów.
Film, który zawsze chciałam obejrzeć.
Porządek w szafce.
Gazety, które miałam przeczytać.
Robótkę na drutach, która leży w szufladzie od zeszłej jesieni...


Jeśli nie teraz, to kiedy?
Czas nie zwraca uwagi na moje plany.
Kiedy mija złota godzina popołudnia, kiedy mija dzień, tydzień, miesiąc, myślę, że znowu tego nie zrobiłam.
A to znaczy także, że nie przeżyłam pewnych rzeczy. 
Ciągle odkładam na później. 

Dziś miałam sen, który można by zatytułować: "sami nie wiemy, co posiadamy".
Myślałam, że nie mam czegoś, a miałam i to więcej niż się mogłam  spodziewać.
Dary losu?



 
 
 

3 komentarze:

PAPROCH pisze...

Też tak odkładam... Na jutro. Ciągle zapominając, że jutra może nie być...
Nie tak dawno czytałam na jakimś blogu wpis o trzymaniu rzeczy na "specjalną okazję" - porcelanowych filiżanek, koronkowej bielizny, markowych szpilek... A ta specjalna okazja też się może nie zdarzyć...

mamuśka pisze...

Już nie raz rzeczy trzymane "na okazję" wyrzuciłam, bo się zepsuły na przykład(czekoladki wylały zawartość, perfumy wyparowały) albo przez wiele lat żadna "okazja" się nie przydarzyła:)))(myślę o ciuchach)

PAPROCH pisze...

No właśnie, no właśnie...