czwartek, 9 kwietnia 2020

Ple, ple...

Jakie to banalne. 
Jakie oczywiste.
Te wszystkie mądrości ludowe, przysłowia, powiedzenia, wyświechtane truizmy.
Sami nie wiecie, co posiadacie.
Ciesz się życiem, póki możesz. I tym, co masz.
Chwytaj dzień.
Żyj chwilą.

I jeszcze taki, który sama wymyśliłam: trzeba brać, co dają!

To nie pierwszy raz, gdy tak zwane życie, zmusza mnie do weryfikacji różnych poglądów, celów i priorytetów.

Niektórzy pewnie debiutują w tym zakresie.
I dowiadują się, że tęsknią za zapachem gnojówki rozlewanej wiosną na polach. 
Że tłok w autobusie bywa cudownie irytujący.
A zapach spoconego ciała po bieganiu, kusi co dnia.
I niech tam sobie pada ten deszcz.
Niech wiatr szarpie włosy.
A budzik znowu dzwoni o świcie.
Dzień jest potem tak ciasno upchany zajęciami! Do wyrzygania. Normalnie.

Cóż. 
Ja tęsknię za tym, żeby móc dokonać wyboru: wyjść albo nie wyjść do parku. 
Postanowić, na który film się wybrać.
Wahać się, czy polecieć do Barcelony w czerwcu czy we wrześniu?
Przejechać się po nic do którejś z galerii.

Rozpamiętuję z nostalgią pogawędki ze znajomą kasjerką w Carrefourze. 
Spotkania z psem Lalką.
Gapienie się na tłumy ludzi nad Stawami Jana.

Chciałabym już znowu pojechać do Wnuka i ugotować mu spaghetti z sosem pomidorowym.
A potem po raz kolejny obejrzeć "Harrego Pottera  i czarę ognia".

Takie tam, nudne, monotonne i naprawdę często irytująco powtarzalne życie.  

Kurde i cholerka! Nigdy nie można nam dogodzić!!!!


8 komentarzy:

PAPROCH pisze...

Tak to jest właśnie.
Się nie dogodzi.
Ja najbardziej tęsknię za pogaduszkami w sekretariacie ;-)

mamuśka pisze...

Niby w pracy, a nie w pracy!

mp pisze...

Mi się od dawien dawna marzyło , ażeby móc parę dni spędzić właśnie w domu, żałowałam na to dwóch tygodni "długiego" urlopu , a pojedyncze dni nie wystarczały.
No cóż, teraz już trzy tygodnie uprawiam "home office" i moje podsumowanie jest takie- ani to prawdziwy home, ani office- ani na jednym, ani drugim nie umiem się skupić, stres psuje wszystko. Tęsknię też za bliskimi, mój wnuczek ma 11 miesięcy, każdy tydzień w jego życiu to nowe umiejętności , żałuję, że temu nie towarzyszę. Oj, znów nam przyszło żyć w ciekawych czasach, mam nadzieję, że jednak wrócimy do normalności.

mamuśka pisze...

Ta normalność będzie inna, niż przedtem.
Ja tęsknię za przytulaniem się do bliskich.

Anonimowy pisze...

No właśnie, jaka będzie ta nowa normalność, co się zmieni a do czego wrócimy, kiedy tylko się da?
Czytałaś ten felieton Olgi Tokarczuk:
https://culture.pl/pl/artykul/okno-olga-tokarczuk-o-pandemii
Pozdrawiam wielkanocnie, Lila🐥

mamuśka pisze...

Czytałam. Bardzo, bardzo lubię jej twórczość, ale ten felieton jakoś nie przypadł mi do serca. Nawet nie umiem wytłumaczyć racjonalnie. Trochę,jakby czuła się lepsza i mądrzejsza od innych. Czyli od nas.
Pozdrawiam w śmigus- dyngus:)

Anonimowy pisze...

Hm, nie patrzyłam na to w ten sposób, raczej się w tym odnalazłam🐑

mamuśka pisze...

Rozumiem. Jak to zwykle bywa, znaczenie ma punkt w czasoprzestrzeni, w jakim właśnie się znaleźliśmy.