niedziela, 19 kwietnia 2020

Małe przyjemności


"W co się bawić? W co się bawić,
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
I mniej wesoło pod Czerwonym ci Kapturkiem"



Pytanie to zadane, choćby z największym bólem, jak twierdził mistrz KIG, rozwiązać by należało.

W czasie tym, tak trudnym, który nie sprzyja wesołości, a przeciwnie  pesymizmem raczej napawa, a co najmniej niepewnością  i niepokojem, więc w czasie tak trudnym, nieoczekiwanym, nieprzewidzianym, dziwnym i nawet trochę przerażającym swoim zamaskowanym widokiem, szukam zajęć, czynności, działań i aktywności, by z nudów, z myślenia czarnego, z przerzucania się spiskowymi teoriami, możliwymi scenariuszami,  z przymusowego lenistwa, nie zwariować. 

Uf! Czytelniczkom (i Czytelnikom), którzy dotrwali do końca poprzedniego zdania gratuluję.

W ramach czynienia sobie małych przyjemności realizuję i doświadczam owych:

  • przeszukuję blogi kulinarne i cieszę oczy cudzymi wypiekami, a może znajdę natchnienie dla siebie
  • dokonałam zakupu kolejnych obrazków z numerkami do pokolorowania ( Córka na to, że żyje się raz, więc spoko)
  • odświeżyłam grę Quizwanie i przegrywam oraz wygrywam z Wnukiem
  • odkryłam (stojący od lat na widoku) gramofon i z wielką uciechą wysłuchałam cudnych nagrań sprzed lat czterdziestu (a i sześćdziesięciu!), pana Armstronga, Fitzgerald Elli, także niejakiego Gershwina  Błękitnej Rapsodii oraz nawet wszystkich pór roku Vivaldiego przez pana Konstantego Kulkę wygranych
  •  przypomniałam sobie o Hotelu Zacisze z ciągle śmiesznym Basilem Fawltym  i obejrzałam dwa odcinki 
  • bezwstydnie podejrzałam klucie się trzech piskląt sokoła wędrownego, a konkretnie sokolicy Bryzy z gniazda na kominie gdyńskiej EC
  • odbyłam rozrywkową rozmowę telefoniczną z Kuzynem Zygmoncikiem, który to oświadczył mi, że jestem najmądrzejszą i najwspanialszą jego kuzynką i kocha mnie od zawsze(!!!)
  • wybrałam się do sklepu Żabka w godzinach odpowiednich; pani zza lady pouczyła mnie, że godziny są dla seniorów.
- Ja jestem senior właśnie! - się oburzyłam
- A nie wygląda pani! (sic!)
 
Więc w tejże Żabce zakupiłam sobie brandy Pliska.
Raz się żyje, a co! 
 
Po koniaczku?

4 komentarze:

PAPROCH pisze...

Zdanie zacne i kwieciste. Wytrwałam :-)
A że na seniora nie wyglądasz, to ja ciągle Ci mówię przecie :-)

mamuśka pisze...

Rano wyglądam jak seniorka, a nawet senior. Albo dwa w jednym.

PAPROCH pisze...

Hahaha :-)
Dystans do siebie - level master.
Moje małe przyjemności to kawki z ciastkami, wylegiwanie się na balkonie, słuchanie podcastów (głównie o sprawach kryminalnych albo... naturalnej pielęgnacji), kąpiele...

mamuśka pisze...

Ja też słucham. Teraz Iwaszkiewicza-Panny z Wilka(!!)