piątek, 20 czerwca 2008

Iwona


Najpierw o niej usłyszałam. 
Iwonka, koleżanka z podstawówki, spotkali się przypadkiem...
Ona już studiuje, Jurek dopiero zaczyna, bo ona po liceum, a on po technikum...
Był rok 1966. 

Iwona miała okrągłą buzię, burzę ciemnych loków i duże proste zęby ze szparą między górnymi jedynkami. Dużo się śmiała.
Razem z Iwonką zjawił się w naszym domu jakiś inny duch. Proste rzeczy nabierały znaczeń, małe urastały jak baloniki noworoczne. 

Mój brat zamienił się w przystojnego amanta, zakochanego mężczyznę. 
Wyrastały listki poezji, Amor rozsiewał strzały i rozmaite przedmioty wyrabiane przez zwinne ręce Iwonki. Stała się moją IDOLKĄ.
Chciałam mieć włosy, takie jak ona i takie, jak ona pomysły. 

Chciałam być taka ładna, mieć takie zęby, takie oczy i takie same dołki w policzkach. 
Chciałam się tak gustownie ubierać i tak subtelnie wyrażać. 
Chciałam mieć tyle zapału, tyle w sobie radości życia, tyle pewności siebie. Chciałam mieć taki dom, jak jej, taki pokój, takie piękne siostry, taka ładną mamę, takiego...narzeczonego. 
Chciałam być NIĄ!
Jedno jej miałam za złe - zabierała mi Brata. 

Gdy zaczęli załatwiać sprawy związane ze ślubem, gdy TO straszne stało się nieuniknione, szalona myśl przyszła mi do głowy - schować, zniszczyć dowód osobisty Jurka, bez niego nic nie zdziałają. Myśl na szczęście była tylko myślą, mignęła jak błyskawica i przepadła. 
23 października 1971 roku Iwonka, śliczna panna młoda, została członkiem naszej rodziny.
Mama nie była zadowolona. 

Źle się czuła w towarzystwie teściów. Oni pewnie czuli podobnie. 
Z punktu widzenia rodziny M. Iwonka popełniła mezalians. 
Jej ojciec był dyrektorem szkoły. Nasz ojciec był w tej szkole stróżem nocnym. 
Przez pięć lat "narzeczeństwa" mojego Brata wysłuchiwałam utyskiwań Mamy na "tamtą" rodzinę. Pewnie wzrastało jej poczucie własnej wartości, gdy umniejszała innych. 
Poza tym Iwonka "nie pasowała" pozostałej rodzinie, tzn. jej siostrom. Iwonkę lubił szczerze tylko wujek Izydor z Aleksandrowa. Dla innych była zbyt ładna, zbyt sztuczna, zbyt gadatliwa, zbyt roztrzepana...
W jej rodzinie wszystko było "inaczej". 

Nie stali nocami za szynką, nie robili gruntownych porządków świątecznych, kupowali chleb u "prywaciarza" a choinkę w kwiaciarni. 
Ryby nie trzymali w wannie, kupowali gotową na półmiskach, zamówioną w "Malinowej". 
Mama Iwonki nie piekła po nocach drożdżowych placków, za to do ostatniej wigilijnej chwili siedziała "pod maszyną" i kończyła zamówione sukienki. Wszystko było na ostatnią chwilę, nic nie było na "ostatni guzik". 
Taki obraz rodziny Iwonki funkcjonował w mojej wyobraźni.
Mimo tych oczywistych niedoskonałości, tamta rodzina jawiła mi się jednak jako kolorowy, niefrasobliwy motyl, nie do usidlenia. Przy naszej siermiężnej, robotniczej, zgrzebnej. 

Ale Iwonka potrafiła znaleźć wszędzie i w każdym okruchy wspaniałości, polukrować je i podać z hucznym "ta dam!"
Ojciec bronił się nieudolnie, uciekając za mur milczenia, za gazetę, potem do pokoju dziecinnego wnuczek.
Mama, jak zwykle, grała zachwyconą, by potem wszystko skrytykować, wyszydzić, obrzydzić. 

W tych czasach poczułam bardzo wyraźnie nienawiść do niej i rozpoznałam jej dwulicowość. Deprecjonowała wartość swojej synowej we wszystkich sferach: "żadna z niej piękność", "tyle jest gospodarnych dziewuch", "ani ładna, ani bogata". 
Mówiła też: "ojciec dyrektor szkoły, żadna to szycha!". 
A o Jurku: "ze swoim wykształceniem mógł znaleźć lepszą partię". 
Rosła we mnie furia!
Mój przystojny Brat i śliczna Iwonka pobrali się i rozstali równocześnie - nie mieli mieszkania. 

On wrócił do naszego domu na swój stary tapczan, ona do swojego "siostrzanego" pokoju, zagraconego do granic możliwości.
Miałam 17 lat. Iwona nieodwołalnie została w moim życiu i choć była tylko moją Bratową, wywarła na mnie wpływ nie do przecenienia. Choćby z tego powodu, że rok później urodziła AGNIESZKĘ.



1 komentarz:

PAPROCH pisze...

Dalej jest Twoją bratową:-)
Była moim zdaniem olśniewająco śliczna i wiele z tej śliczności do dziś w niej pozostało:-) Zbyt roztrzepana, zbyt gadatliwa... Owszem, ale na pewno jest też po prostu bardzo dobrym człowiekiem:-) Ciekawe jaka będzie moja bratowa...