sobota, 14 czerwca 2008

Mój Brat i ja


Starszy Brat, to skarb. 
Dzięki niemu nigdy nie byłam sama. Nauczył mnie wielu rzeczy. Nauczył mnie czytać, rozwiązywać krzyżówki i rebusy, składać i rozkładać łamigłówkę zrobioną przez Tatę. Nauczył mnie robić gołąbka z papieru. Nauczył mnie pisać wypracowania i rozwiązywać zadania z fizyki. Pokazał, jak się wywołuje zdjęcia. Grał ze mną w bierki i w pchełki. Pisał do mnie listy i widokówki. Przywoził mi pamiątki z wyjazdów. Pokazał mi po raz pierwszy Warszawę. Zabierał mnie do kina. Oddał mi swój zielony samochodzik...
Jedno z najwcześniejszych wspomnień: bawiliśmy się w Indian. 

Ja, Jurek, Stasia, może Zenek i jego brat... Było jakoś dużo dzieci, dużo hałasu i bieganiny. Jurek wyciągnął sznur do bielizny i przywiązał mnie do nogi od kozetki. Byłam "bladą twarzą". Związał mnie bardzo solidnie!! 
W pół siną znalazła mnie Bożenka Świderska i rozwiązała:)) Ja nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji:))
Inny obrazek: Jurek wiezie mnie na ramie swojego roweru. Objeżdżamy całe podwórko, jestem bardzo dumna!! Chciałam z nim jeździć do czasu, gdy wywaliliśmy się na tym rowerze. Potem już nigdy na żaden rower nie wsiadałam!
Mam 8 lat, skończyłam I klasę. Jestem na wstrętnych koloniach w Grotnikach. Jurek z Zenkiem przyjeżdżają na rowerach i zabierają mnie do lasu. Rzucamy szyszkami w pnie drzew. Jestem szczęśliwa, że nie muszę być na ciszy poobiedniej.
Kartka z prewentorium w Staniszowie w 1964roku:
"Malutki Jurusiu. Pytasz jak tu jest. Tu jest bardzo ładnie i dobrze. Naprzeciwko jest bardzo wysoka góra. Nazywa się górą Wictwosza. Wczoraj byliśmy na samym jej szczycie. Mamy po 3 lekcje dziennie. Pudełka ci nie wyrzócę, bo mi będzie potrzebne. Kończę, pozdrawiam całą rodzinkę. Pa,pa całusów 122"
Góra nazywała się oczywiście Witosza i ma 484m. 

Juruś Malutki, to ksywka, którą mój Brat sam sobie nadał:)) Już nawet nie wiem, dlaczego:))
Lato, być może w tym samym roku 1964. Mój Brat w zielonym mundurku, szczupły, opalony, z błękitnym spojrzeniem pod szopą spłowiałych włosów. Wrócił z obozu harcerskiego. Oniemiałam na jego widok!!
Z okazji I komunii dostałam jakieś pieniążki od chrzestnego. Jurek dołożył od siebie i postanowiliśmy kupić aparat fotograficzny. 

Aparat nazywał się Penti I, był niemiecki, malutki i srebrzysty. Wyglądał niezwykle! 
Jurek zaczął robić zdjęcia. Nam, rodzinie, dzieciakom na podwórku. Sąsiadkom. 
Swoim znajomym. 
Pochodowi 1-wszo Majowemu. 
Kolegom swoim, moim koleżankom. 
Burzy. 
Na mojej zabawie szkolnej. 
Na swojej studniówce. 
Coraz więcej, coraz lepszych zdjęć. Dziesiątki filmów. Wieczorami wywołują je z Zenkiem w prowizorycznej ciemni za piecem w Zenka mieszkaniu. Aparat Penti, konserwowany i pielęgnowany przez Jurka jak wszystkie inne mechanizmy, przetrwał do lat 80-tych wiernie robiąc nam zdjęcia.

Mam może 10-11 lat. Maszerujemy razem ulicą Lutomierską. Mama kazała Jurkowi zabrać mnie ze sobą. Pędzi wielkimi krokami. Truchtam przy nim zadyszana. Nie chce zwolnić. Może się wstydził, że musi ze mną iść... 

Pewnie szliśmy do państwa Szerów na telewizję. Pani Szerowa pracowała razem z Mamą w Fabryce Zegarów. Z pochodzenia była Wilnianką. Zawsze bardzo serdecznie zapraszała nas do siebie. Prawie zawsze pijany pan Szer nie budził mojego zaufania. Kiedyś rzucił kotem w moją stronę. Kot rozorał mi pazurami czoło. Długo nosiłam bliznę. Ale nie znielubiłam kotów, tylko jeszcze bardziej zraziłam się do pijaków...
Rok 1966. Jesień. Wracam z mamą z wizyty u Solarków. W domu zastajemy pulchną dziewczynę z masą loków na głowie. Ma na imię Iwona. Jurek odprowadza ją do domu. Zostaję z dziwną mieszaniną uczuć...
Zabawa szkolna. Mój Brat robi zdjęcia. Mój Brat jest studentem. Nikt, w całej klasie nie ma takiego Brata!
Jestem w VIII klasie. Wychodzę z teatru. Mój Brat czeka na mnie - przecież nie pozwoli mi wracać po ciemku bez opieki.
Jurek dostaje stypendium, jest bardzo dobrym studentem. Daje mi ze swojego stypendium kieszonkowe.
Moje 16-te urodziny. Dostaję książkę "Nastolatki nie lubią wierszy". 

W środku dedykacja:
"Niech nam Wuwu sto lat żyje w szczęściu i pogodzie, niech go zawsze życie raczy tortami na miodzie (i koszykami piknikowymi)".
 Dedykacja napisana okrągłym pismem Iwonki. I podoba mi się i nie podoba...Tylko Jurek może do mnie tak mówić. To nasz kod...
Rok 1971. Gielniów, kolonie letnie. Jestem gościnnie w grupie Iwonki. Jurkowi podoba się Ewa G.,wychowawczyni sąsiedniej grupy. On też jej się podoba! Jeżę się! Co ona sobie wyobraża? To nie od niej dostał stworka o imieniu MACHOK! To wtedy nagle zobaczyłam w swoim Bracie bardzo przystojnego MĘŻCZYZNĘ.
Rok 1971, październik. Ślub. 

Ściskam jego ręce i chce mi się płakać. 
Wpis do pamiętnika z dnia 29.10 1971: "Jurek się ożenił. Czuję się osamotniona".
Środa, 4-ty października następnego roku. 

Wybieramy się z Mamą i Jurkiem do kina na "Love Story". Wpada spóźniony i mówi trzęsącym się głosem: "Mam Agnieszkę!" Potem wszyscy troje siedzimy w kuchni za szafą. Mama i Jurek chlipią. Zastanawiam się dlaczego? 
Do kina jedziemy z Anką, moja przyjaciółką. Gdy Ali MacGraw umiera w końcowych scenach filmu ryczę jak bóbr. Nie tylko nad nią. Ze szczęścia, że w naszym życiu finał jest inny...
Wieziemy we dwójkę tramwajem łóżeczko dziecinne. Stanie w wynajętym pokoju na Sowińskiego, dla malutkiej Aguni.
Lipiec, rok 1973. Stoimy w ciemnej bramie kamienicy przy Kościuszki 27. Listę przyjętych na psychologię mają wywiesić nazajutrz. Ale może...

 Jest! Jestem! Dostałam się! 
Mój Brat chwyta mnie pod pachy i kręci mną dookoła, jak na karuzeli! Ten lot w bramie zapamiętam na zawsze.
Mama powtarzała nam ciągle:"tylko się szanujcie". Jak ja mam go nie kochać?
Teraz siwy, coraz bardziej podobny do Taty, ściska mnie zawsze na powitanie do utraty tchu. Całuje mnie w czubek głowy, tak jak Tata. 

Jeszcze mi nie powiedział, że on też mnie kocha, ale ja i tak to wiem:)))




9 komentarzy:

PAPROCH pisze...

:-) Bardzo ładna opowieść, zwłaszcza, że ja też mam brata:-) Choć młodszy, stał się jak starszy:-) Bracia są fajni, nie wiem, czy zamieniłabym go na siostrę, gdybym miała wybór;-)
A ta lista przyjętych na psychologię... Podobna scena w moim życiu, tylko pod pachy mnie łapie i kręci jak na karuzeli mój przyszły mąż:-)
Aha, fajnie, że Jurka dostałam za chrzestnego:-)

Anonimowy pisze...

Taki bart to naprawdę skarb... :-)

mamuśka pisze...

A taki tylko trochę straszy BRAT?:)))

PAPROCH pisze...

Agata, Twój brat też nie najgorszy;-)

mamuśka pisze...

Oczywiście brat nie straszy! Miało być STARSZY!!

Anonimowy pisze...

A no z moim bratem bywało w życiu różnie. Ja myślę, że jednak między nami była za mała różnica wieku. Był czas, kiedy byliśmy kochanym rodzeństwem, był czas wojny, rozejmu i pokoju. Myślę, że najlepiej nam zrobił okres studiów, kiedy po prostu widywaliśmy się rzadziej ale i trochę dorośliśmy.
Myślę, że Konrad powiedziałby to samo (lub co najmniej coś bardzo podobnego). :-)

PAPROCH pisze...

Pewno tak:-) Ja tam bardzo się cieszę, że teraz między Wami sympatycznie się układa:-)

Anonimowy pisze...

No ja też :-)

mamuśka pisze...

O,jaka miła wymiana myśli pod moim postem:)Pozdrawiam obie panie:)