czwartek, 12 września 2013

Kije nordo-bije

Pomaszerowałam dziś na drugie spotkanie instruktażowe. Szłam z podniesioną głową i wyprostowana, długim krokiem, stukając kijkami, kik, kik, kik
- Raz, raz, raz- przepowiadałam sobie w myślach, zgodnie z instrukcją pana Maćka, uważając na lewą rękę.
Och, jak dobrze się szło, zamaszyście, szybko. Po chodniku, po trawie, po jezdni.
Przy przejściu dla pieszych Osobnik z Rowerem zagadnął mnie na poły współczująco, na poły ironicznie:
- Nóżki panią bolą?
- Nie - odrzekłam zgodnie z prawdą. 
- Ale dobrze się  tak na kijkach oprzeć, no nie?
Ożesz,  kurde! Czy ja wyglądam na opierającą się na kijkach? 
Z jeszcze większym zapałem pomaszerowałam do parku.
Pan Maciek na powitanie usmiechnął sie ciepło i uprzejmie skrytykował:
- No, i już widzę błędy u pani Basi. Kijki pod kątem stawiamy, pod kątem, nie tak pionowo...
- Ręce trzeba uruchomić, bo tylko od łokcia pracują...
- Głębszy ten wykrok, głębszy...
- Oj, faza się pani Basi pomyliła!!!
- Pod kątem kijki, pod kątem !
- I idziemy, idziemy, po prostu idziemy...
- Usztywnić proszę nadgarstek!
- No, to jeszcze jedno kółeczko wokół stawu robimy. Idziemy, idziemy! Pod kątem kijki wbijamy, a lewą do tyłu bardziej...
- I rozciagamy teraz mięśnie! I musi boleć!
Czy ja śnię? Od ponad czterdziestu lat nikt tak mną nie komenderował! A na dodatek mi się podoba.
Park pusty. Krople deszczu marszczą wodę na stawie. Trawa mokra. Trzech pojedyńczych biegaczy mija nas co jakiś czas. W ciszy skrzeczą tyko zmoknięte ptaszyska. 
Jest nas pięć. Pani Ela chodzi od maja. Jest najlepsza w tej grupce, już prawie nie robi błędów. Jest też najstarsza.
Pani Zosia nie może się schylać.
Pani Helena chodzi nawet w deszczu, niezmordowana.  
Pani Zenia dziś pierwszy raz, zdezorientowana.
Kiedy podskakujemy na swoich kijkach, niczym kózki, zatrzymuje sie obok siwiuteńka i zasuszona staruszeczka, prowadzona ostrożnie pod ramię przez drugą, młodszą kobietę. 
Jest tak drobna i krucha, tak wolniutko się porusza, że mam wrażenie, iż  za chwilę ją wiatr porwie albo przewróci. 
Stoi i przygląda nam się, jak jakimś dziwnym stworom. 
A może zazdrości?

2 komentarze:

PAPROCH pisze...

Zachwyca mnie to :-)
Pokazujesz mi, że nigdy nie jest za późno, żeby coś nowego odkryć :-)

mamuśka pisze...

Sama jestem zachwycona!