środa, 16 kwietnia 2008

Przysmaki

Lista rzeczy, które lubiłam:
- kogel-mogel
- kakao z pianką ubitą z białka
- oranżada w proszku (jedzona na sucho, dla mamy"straszne świństwo")
- iryski
- suguski (twarde, podobne do irysków, owocowe)
- dropsy (okrągłe, owocowe pastylki w rulonikach)
- dropsy pudrowe (pastelowe w kolorze, rozpuszczały się na języku jak oranżada w proszku)
- małe batoniki o smaku i konsystencji twardej krówki
- omlety (moczone w osłodzonym mleku, obtoczone w jajku i smażone kawałki angielki a jeszcze lepiej chałki)
- lody (w wafelkach w kształcie muszelki, po 1 zł za gałkę)
- piętka ze świeżego chleba z masłem i z cukrem
- makagigi (prostokątne kosteczki ze słodkiej masy karmelowej zlepionej z makiem)
- kotlet schabowy z niedzielnego obiadu na grubej pajdzie chleba, na drugie śniadanie w szkole
- jabłko tarte, posypane cukrem
- truskawki pokrojone, z cukrem i ze śmietaną
- karp na wigilii
- racuchy(drożdżowe ciasto kładzione łyżką na głęboki tłuszcz)

Jak widać, większość rzeczy była słodka i tucząca. Dlatego byłam pulchnym dzieckiem i miałam popsute zęby! Wnukom ku przestrodze!!



1 komentarz:

PAPROCH pisze...

Ee tam, ja też uwielbiałam zawsze słodycze,a nie byłam pulchna, ani nie miałam popsutych zębów:-p
Muszę tej chałki smażonej kiedyś spróbować...;-)